|
tchem opowiadania nauczyciela...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
Jest tutaj oko³o trzech lat. Istotnie praca zaczê³a siê rozwijaæ. Wieœ mila, ludzie ¿yczliwi, z pocz¹tku tylko obojêtni byli wzglêdem szko³y, niechêtni nawet i nieufni. Teraz prawie wszyscy chc¹ jej w pracy pomóc czym mog¹ i przychodz¹ sami poradziæ siê, zapytaæ, pomówiæ. M³odzie¿ zabra³a siê do nauki, czytelnictwo siê rozwija, ksi¹¿ek wprost nastarczyæ nie mo¿na. Biblioteka jeszcze bardzo uboga, w urzêdzie i w mieœcie dawno ju¿ obiecali pomóc, ale jakoœ dotychczas g³ucho. Miasto daleko, drogi bardzo z³e, tote¿ ³atwo by³o przekonaæ wieœ, ¿eby za³o¿y³a spó³dzielniê — nik³a jest jeszcze, ma³a, ale jak siê ni¹ wszyscy interesuj¹ f Jak pragn¹ jej rozwoju — a to najlepsza chyba zapowiedz jej ¿ycia! Spêdzam trzy dni w tej szkole, rozmawiam z ludnoœci¹, z nauczycielem, przygl¹dam siê stosunkowi do szko³y, widzê stosunek nauczyciela do ludnoœci, zrozumienie warunków jej ¿ycia i chêæ pomocy. Wszyscy czuj¹ ¿yczliwoœæ nauczyciela, widz¹ jego troskê o dzieci, o warunki ich ¿ycia i pracy nie tylko w szkole. Widz¹ troskê o m³odzie¿ — wiêc kursy dla analfabetów, rozwój czytelnictwa, za³o¿enie radia; widz¹ troskê o polepszenie 26 bytowania wsi — wiêc za³o¿enie i rozwój spó³dzielni, ulepszanie dróg i dostêpu do chat, widz¹ troskê o podniesienie zdrowotnoœci wsi — wiêc zachêcanie do czyszczenia studzien, regulowania œmietnisk i do³ów kompostowych, usuwania tzw. gnojówek spod okien chat. Wszystko to jest ¿yczliwie przyjmowane i chêtnie spe³niane, bo w ka¿dej fayœli nauczyciela znaæ troskê o podniesienie poziomu ¿ycia wsi pod ka¿dym wzglêdem. Tote¿ widaæ ju¿ przy wielu chatach próby za³o¿enia ogródka ko³o okien, zaprowadzenia ³adu i porz¹dku w ca³ym obejœciu. Coraz czêœciej zjawia siê ko³o chat drzewo zasadzone, pocz¹tki sadu, plot siê nie przewraca, tu i tam widaæ nieudolnie dosyæ wybrukowane podwórka i œcie¿ki do domów. To s¹ wielkie zmiany, ale najwiêksz¹ widaæ w wyrazie twarzy ludzi, w ich oczach, gdy siê mówi o szkole, w spojrzeniu i w krótkich, urywanych zdaniach, ¿e tu siê coœ dziaæ zaczyna, ¿e siê coœ zmienia na lepsze, ¿e ³atwiej bêdzie ¿yæ, ¿e jest ktoœ, kto potrafi³ wytr¹ciæ z biernoœci tê wieœ, kto im pomaga i radzi, cieszy siê ich inicjatyw¹ i twórczoœci¹ — pracuje razem z nimi dla lepszej przysz³oœci wsi. Szkol¹ teraz to jakby ognisko ich ¿ycia, tam i ksi¹¿ki do czytania, i radio ³¹czy ze œwiatem, i rada dobra czeka, i rozmowa ¿yczliwa, i dobre spojrzenie Cz³owieka, który znalaz³ pogodê, wiêcej mo¿e nawet — radoœæ w tej pracy. A warunki pracy bardzo trudne, bo i ¿ona nie pracuje, i syn ma³y, czteroletni, i marne uposa¿enie, i odciêcie od œwiata, i ¿adnej w³aœciwie w pracy pomocy z zewn¹trz. 27 Sam jeden, zdany na w³asne tylko sily, odpowiedzialny za wszystko, z pocz¹tku otaczany niechêci¹ i nieufnoœci¹ — zaczyna pracê z trosk¹ o los dzieci, o los ka¿dego dziecka, z nieœmia³¹ trosk¹ i d¹¿eniem, ¿eby przecie¿ czymkolwiek dopomóc do podniesienia warunków ¿ycia tej wsi! — Pieniêdzy nie ma — wiêc prac¹, inicjatyw¹ i mysi¹ — razem ze wszystkimi. A w domu ¿ona narzeka i skar¿y siê na pustkowie, odciêcie od œwiata, samotnoœæ, brak pieniêdzy. Nie rozumie zupe³nie. ¿ycia swego mê¿a. On idzie szerokim goœciñcem ku lepszej przysz³oœci ludzi, z którymi pracuje, a jej œcie¿ka do tego goœciñca trafiæ nie mo¿e, smutna, pe³na goryczy bladzi, pomimo rad i wskazówek mê¿a. Myli jej drogê brak ¿yczliwego stosunku do cz³owieka i brak poczucia ³¹cznoœci z ludŸmi tej wsi, a nawet z mê¿em, z którym siê w tej sprawie zrozumieæ nie mog¹. Jest istotnie zupe³nie samotna i nieszczêœliwa. Mimo to on, pe³en ¿yczliwoœci dla ludzi, ma g³êbokie poczucie odpowiedzialnoœci za pracê swoj¹ na tej wsi, za jej wyniki — chce dobrze, jak najlepiej i dla powierzonych sobie dzieci i dla wsi ca³ej. To jest w nim tak silne, ¿e, nie bacz¹c na trudne warunki ¿ycia swoje i swoich, z zapa³em mierzy siê z trudnoœciami, zdobywa siê na wielki wysi³ek i — zwyciê¿a! Teraz ju¿ cala wieœ mu pomaga, wszed³ na dobr¹ drogê — id¹ razem, choæ z trudem jeszcze, ale pogodnie! Jest mu dobrze, czuje radoœæ tworzenia — nie jest samotny, wszyscy razem s¹ wspó³twórcami lepszej przysz³oœci wsi, lepszego wychowania dzieci. 28 Nie zapomnê nigdy kolegi W³adys³awa, wspomnienie o nim ma przekonywaj¹c¹ silê dzia³ania, rodzi têsknotê, ¿eby tak zdo³aæ jak on. Je¿eli jeszcze ¿yjesz gdziekolwiek. Kolego W³adys³awie, i list ten przeczytasz — wiedz, ¿e pisa³am go z g³êbokim uczuciem wdziêcznoœci dla Ciebie. Du¿o mi da³eœ w prostocie i dobroci Twojej, w jasnej pogodzie Twoich oczu, w wyrazie radoœci z tej pracy. Teraz mo¿e innym to dajesz — a mo¿e tak¿e i drog¹ tego listu. wie LIST CZWARTY Kolego, jeszcze jeden z wielu przyk³adów twórcze) pracy nauczyciela. Tym razem w szkole na kresach, daleko bardzo - od du¿ego miasta.
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- rego wyrasta ku słońcu źdźbło, opowiada o cudach mocy słowa, wypo-wiedzianego przez Tego, o którym w Piśmie Świętym jest powiedziane:
„Bo on rzekł...
- Na marginesie jednego z pisanych przeze mnie na studiach opowiadaÅ„, Castle of Snow, Baudin zapytaÅ‚, dlaczego nie zaczÄ…ÂÅ‚em po prostu od czwartej strony, i poleciÅ‚ mi...
- Podczas pierwszej lekcji Poole wisiał na lekkiej uprzęży i wymachiwał ramionami tak długo, aż nauczył się podstawowych ruchów oraz utrzymywania równowagi...
- roger zelazny, pan swiatlaIstnieją cztery wersje legendy o Samie i Ptaku, Który Obwieścił JegoOdjeście, w zależności od tego, czy opowiadają je mistycy,...
- - Znajomy archeolog, Howard Carter[27], opowiadał mi historię rozprawy dotyczącej okradania grobowców faraonów sprzed tysięcy lat...
- Nie tylko wiek badanych nauczycieli by³ ma³o jednolity, ale ró¿nili siê oni tak¿e znacznie pod wzglêdem wykszta³cenia...
- - Chyba powinienem się nauczyć przez te wszystkie lata, że kiedy obok jest Jedi, gryzoni i insektów...
- ^a tym samym ich utrwalaniu siê, nauczyciel stosuje systematyczn¹ kontrmi j koryguje zauwa¿one braki...
- Słuchałem tych opowiadań Gasparda i ogarnęło mnie mnóstwo przykrych myśli...
- Ale, o dziwo! Nauczyciel przyjrzał się uważnie klasie i z uznaniem pokiwał głową...
|
|