Już nigdy
nie odpocznie w tym pokoju. Dranie!
Nagle zdał sobie sprawę z wrzasków na ulicy. Więc jest ich więcej! Musi
się szybko rozprawić z pierwszym przeciwnikiem, a potem pokonać tego, któ-
ry siedzi na krześle. Niestety, zanim zdołał wykonać jakikolwiek ruch, szyderca
wstał z krzesła i natarł na niego. Mężczyzna nie był głupi i nie zamierzał walczyć
uczciwie. Kennit wiedział, że nie ma szans przeciwko dwóm szermierzom naraz
i pożałował, że zostawił sztylet w ciele pokonanego.
Głupia pora na śmierć, pomyślał, kiedy odparował koniuszek szabli jedne-
go napastnika, a drugiego mężczyznę odepchnął ramieniem. Na szczęście gruby
61
materiał rękawa łagodził ciosy. Jeden z przeciwników, widząc, że kapitan został
zmuszony do obrony, zaczął bezładnie zacinać ostrzem. Młody pirat pospiesznie
się cofał przed dwiema szablami, broniąc się i robiąc uniki. Obaj atakujący śmiali
się i wykrzykiwali do siebie wesołe epitety dotyczące królów, niewolników i dzi-
wek. Kennit nie słuchał ich, nie mógł ich słuchać, wiedział bowiem, że nawet
sekunda nieuwagi oznacza dla niego śmierć. Całą uwagę skupił więc na dwóch
ostrzach i mężczyznach, którzy nimi wymachiwali. W pewnej chwili pomyślał
ponuro, że nadszedł czas na podjęcie decyzji. Dać się zabić szybko czy czekać, aż
zaczną się ze mną bawić, jak koty z myszą?
Kapitan był równie zaskoczony jak napastnicy, kiedy nagle przez pokój prze-
leciała pikowana kołdra i spadła jednemu z mężczyzn na głowę. Osobnik pozbył
się przeszkody, lecz wtedy w niego i w jego towarzysza trafiły pozostałe czę-
ści pościeli: puchate, mocno wypchane poduszki oraz dwa wydymające się prze-
ścieradła. Pierwsze spadło na obu mężczyzn, oplatało im stopy, drugie przykryło
jednemu z napastników głowę i opadło na ciało, okrywając je jak całun zwłoki.
Dobry ruch, pomyślał kapitan, uśmiechnął się do siebie i zaatakował przeciwni-
ka. Ostrze przecięło płótno i na białym prześcieradle rozkwitł czerwony kwiat.
Etta, przeklinając i krzycząc, podniosła w obie ręce pozostałe piernaty i cisnęła
nimi w ostatniego napastnika. W tym czasie Kennit szybko odkrył twarz osob-
nika, którego ugodził. Do czasu, aż się odwrócił, dziewczyna zdążyła przykryć
głowę drugiego mężczyzny kocem i tłukła nią o podłogę. Pościel tłumiła krzyki
napastnika, który usiłował zedrzeć materiał z głowy. Kennit niedbale dźgnął ko-
niuszkiem szabli w miejsce, gdzie prawdopodobnie znajdowało się serce mężczy-
zny. Szamocząca się dotąd bryła pod kocami znieruchomiała, Etta nadal uderzała
głową osobnika w podłogę.
— Sądzę, że możesz już przestać — powiedział jej Kennit. Natychmiast wy-
puściła z rąk głowę mężczyzny, lecz nadal słychać było łomotanie.
Odgłosy bieganiny po schodach! Oboje odwrócili się w stronę drzwi. Słysząc
nienawistne dźwięki naga, kucająca nad zabitym człowiekiem Etta zerkała wście-
kle i niczym dzika kotka obnażyła zęby. Kennit przedarł się przez kłębowisko ciał
i pościeli, aby zamknąć drzwi. Próbował je zatrzasnąć, lecz przeszkadzało mu
ciało pierwszego mężczyzny. Pochylił się, by je odsunąć, a wtedy drzwi otwo-
rzyły się na oścież tak gwałtownie, że odbiły się od ściany, ponownie zamykając.
Kennit schwycił je w ostatniej chwili, zanim uderzyły w twarz Sorcora. Mat miał
czerwoną od biegu twarz, podobnie jak piraci, którzy wpadli za nim do pokoju.
— Jakiś starzec — sapał — przyszedł na statek. Powiedział, że chyba masz tu
kłopoty.
— A zatem ten kawałek srebra został dobrze wydany — stwierdził cienki gło-
sik. Sorcor spojrzał na Ettę, sądząc, że wypowiedziała te słowa, potem nieśmiało
odwrócił głowę od nagiej, sponiewieranej kobiety. Etta chwiejnie wstała, dostrze-
gła, że mężczyźni na nią patrzą, po czym schyliła się niezgrabnie, chwyciła za
62
róg koc, by się nim okryć; wraz z kocem podniosła się ręka leżącego pod nim mężczyzny, a w następnej sekundzie opadła bez życia na podłogę.
— Kłopoty! — powtórzył oschle Kennit. — Tak, trochę. — Schował do po-
chwy szablę, potem wskazał na ciało przy drzwiach i powiedział: — Proszę cię,
podaj mi mój sztylet.
Sorcor kucnął i wyjął nóż z ciała mężczyzny.
— Miałeś rację — zauważył bez potrzeby. — Słyszeliśmy, co mówią na mie-
ście. Niektórych gniewa nasza działalność. Czy to był Rey? Z „Morskiej Lisicy”?



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  izbę? Kennit już nigdy nie będzie się czuł bezpiecznie w domu Bettel...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.