|
* protegowanš568poczekać, aż się co okaże; że ksišżę według niej jest bardzo porzšdnym młodym człowiekiem, chociaż chorowitym, dziwnym i zbyt mało znaczšcym...
PomodliĹem siÄ do kaĹźdego boga jaki istniaĹ bym byĹ w wstanie wkurzyÄ tÄ kobietÄ do granic moĹźliwoĹci. |
Najgorsze to, że zupełnie otwarcie utrzymuje kochankę." Lizawieta Prokofiewna bardzo dobrze zrozumiała, że Biełokońska trochę się gniewa za niepowodzenie Eugeniusza Pawłowicza, którego protegowała. Wróciła do siebie do Pawłowska jeszcze bardziej rozdrażniona niż przed wyjazdem; od razu wszystkim się od niej dostało, głównie za to, że "powariowali", że absolutnie nikt nie załatwia w ten sposób sprawy, tylko oni jedni; "czemu się tak pieszyli? Co z tego wyszło? Wpatruję się, jak mogę, i nie widzę, żeby co wyszło! Poczekacie jeszcze, zanim wyjdzie! Iwan Fiodo-rowicz to sobie uroił, zanim jeszcze co z tego wyszło! Iwan Fiodorowicz mógł sobie co uroić, ale nie można przecież z muchy robić słonia" - i tak dalej, i tak dalej. Wypadało zatem uspokoić się, patrzeć z zimnš krwiš i czekać. Ale niestety spokój nie trwał nawet dziesięciu minut. Pierwszy cios zadały zimnej krwi wiadomoci o tym, co się zdarzyło w tym czasie, kiedy mama pojechała na Wyspę Kamiennš. (Lizawieta Prokofiewna udała się tam na drugi dzień po tym, kiedy ksišżę przyszedł o pierwszej zamiast o dziesištej.) Siostry na niecierpliwe pytania matki odpowiadały bardzo szczegółowo, że po pierwsze, "nic, zdaje się, nie zaszło w czasie jej nieobecnoci", że przyszedł ksišżę, Agłaja za długo do niego nie wychodziła, chyba z pół godziny; potem wyszła i zaraz zaproponowała księciu grę w szachy; że ksišżę nie zna nawet ruchów szachowych i Agłaja od razu go zwyciężyła; dzięki temu wpadła w dobry humor i okropnie wymiewała się z księcia i jego nieumiejętnoci, po prostu kpiła z niego w żywe oczy, aż przykro było na niego patrzeć. Potem zaproponowała grę w karty, w durnia. Ale tu się sytuacja odwróciła; ksišżę, jak się okazało, grał w durnia co najmniej jak... jak profesor; grał po mistrzowsku; Agłaja zaczęła już nawet oszukiwać, zmieniała karty i na oczach księcia wprost kradła lewy, a jednak cišgle zostawała durniem, pięć razy z rzędu. Okropnie się rozgniewała, aż straciła panowanie nad sobš; nagadała księciu takich złoliwoci i impertynencji, że przestał się miać i całkiem zbladł, kiedy mu owiadczyła na ostatku, że "jej noga nie postanie w tym pokoju, dopóki on tu będzie siedział, i że to nawet nieładnie z jego strony przychodzić do nich, i w do- 569 datku jeszcze w nocy, o pierwszej, po tym wszystkim, co się stało". Następnie trzasnęła drzwiami i wyszła. Ksišżę odszedł jak struty, mimo iż starano się go pocieszyć. Nagle w kwadrans po odejciu księcia Agłaja zbiegła z góry na taras, i to z takim popiechem, że nawet oczu nie otarła, a miała oczy zapłakane; zbiegła za dlatego, że przyszedł Kola i przyniósł jeża. Wszystkie panny zaczęły się przyglšdać jeżowi; na ich pytania Kola objanił, że to nie jego jeż i że jest włanie teraz z kolegš, gimnazjalistš, Kostiš Lebiediewem, który został na ulicy i wstydzi się wejć, bo niesie siekierę, że jeża i siekierę kupili dopiero co od spotkanego chłopa. Jeża chłop sam chciał sprzedać i wzišł za niego pięćdziesišt kopiejek, a siekierkę odstšpił im przy okazji za ich namowš, bo uznali, że siekiera się przyda i że jest wyjštkowo dobra. W tym momencie Agłaja zaczęła strasznie namawiać Kolę, żeby jej zaraz odprzedał jeża; niemal ze skóry wyłaziła, nawet nazwała Kolę "miłym". Kola długo się nie zgadzał, ale wreszcie nie wytrzymał i zawołał Kostię Lebiediewa, który rzeczywicie wszedł z siekierš i bardzo się zawstydził. Nagle jednak okazało się, że jeż wcale nie jest ich, tylko jakiego trzeciego chłopca, Piętrowa, który dał im obydwóm pieniędzy, żeby mu kupili od jakiego czwartego chłopca Historię Schlossera19, którš tamten potrzebujšc pieniędzy, chciał sprzedać na dogodnych warunkach; że poszli kupować Historię Schlossera, ale nie wytrzymali i kupili jeża, wobec czego zarówno jeż, jak i siekiera stanowiš własnoć tego trzeciego chłopca, któremu teraz to niosš zamiast Historii Schlossera. Ale Agłaja tak nalegała, że w końcu ustšpili i sprzedali jeża. Gdy tylko Agłaja otrzymała jeża, natychmiast ułożyła go, przy pomocy Koli, w plecionym koszyku, przykryła serwetkš i zaczęła prosić Kolę, żeby od razu, nigdzie nie wstępujšc po drodze, odniósł jeża księciu i ofiarował w jej imieniu "w dowód najgłębszego szacunku". Kola z radociš przystał na to i dał słowo, że odniesie, ale niezwłocznie jšł wypytywać: "Co oznacza jeż i podobny prezent?" Agłaja odpowiedziała mu, że to nie jego rzecz. On znów na to, że w tym jest na pewno jaka ukryta alegoria, Agłaja rozgniewała się i odpaliła, że uważa go za smarkacza, i nic więcej Kola natychmiast odparł, że gdyby nie szanował w niej ko biety, a ponadto nie cenił własnych przekonań, dowiódłby że umie odpowiedzieć na podobnš obelgę. Skończyło się jednak 570 na tym, że Kola z wielkš uciechš poszedł zanieć jeża, a za nim pobiegł Kostia Lebiediew; Aglaja nie wytrzymała widzšc, że Kola za bardzo wymachuje koszykiem, i krzyknęła za nim z tarasu: "Kola, mój złociutki, tylko nie zgub jeża!"-tak jakby się z nim wcale nie kłóciła. Kola stanšł i tak samo, jakby się nigdy nie kłócił, zawołał z największš usłużnociš: "Nie, nie zgubię, Agłajo Iwanowno. Niech pani będzie zupełnie spokojna!", i pucił się w te pędy na łeb, na szyję. Agłaja po tym wszystkim zaczęła się miać do rozpuku i pobiegła do siebie nadzwyczaj zadowolona i póniej przez cały dzień też była bardzo wesoła.
- PomodliĹem siÄ do kaĹźdego boga jaki istniaĹ bym byĹ w wstanie wkurzyÄ tÄ kobietÄ do granic moĹźliwoĹci.
- 425, 430, 433Charakter człowieka (=> Kształcenie charakteru) Charakterologia 69-70, 414-415 Choroby psychiczne 84, 88-89-91-93 Chwała Boża 133, 137, 147 Cnoty...
- Doktorze Prawa, odpowiedz Mi, ktĂłry z tych trzech byĹ âbliĹşnimâ dla czĹowieka, ktĂłry wpadĹ w rÄce zbĂłjĂłw? ByÄ moĹźe kapĹan? MoĹźe lewita? A czy nie...
- Ksztalt jakby znajomy blyszczy w swiecy blasku
Rog sali wnet tonie w przedziwnym poblasku
Cien ten jest znajomy, cien to jest czlowieka...
- Program wygenerowany przez kreatora bÄdzie wyglÄ
daĹ bardzo podobnie do programu EZWP, jednak nie bÄdzie dysponowaĹ Ĺźadnymi opcjami umoĹźliwiajÄ
cym stosowanie...
- – A wy nie ostaniecie w domu?
– Ja? Co ci w gĹowie?
– Bo wedle prawa moĹźecie, Ĺźe to czĹowiek z was w leciech podeszĹy, a byĹaby jakaĹ...
- Ogólnie rzecz bioršc, chętniej pomagamy osobom lubianym, niż nielubia-nym i w zasadzie każdy czynnik nasilajšcy atrakcyjnoć innego człowieka nasila też skłonnoć do...
- stworzyĹ dla mnie faĹszywÄ
toĹźsamoĹÄ komputerowca z Korelii i posadziĹ mnie na jed-
- No cóş, mĂłwiÄ jako czĹowiek, ktĂłry musi komuĹ daÄ w dziĂłb...
- Serwis musi mieÄ osobisty charakter!
Spowoduj aby wzrosĹa wysokoĹÄ transakcji o 20%
Brzmi to bardzo prosto â Prawda ?
Nie, nie prawda, gdyĹź jeĹli...
- Telimeno, cóş by Ĺwiat mĂłwiĹ o czĹowieku, RzekĹ Tadeusz, ktĂłry by teraz, w moim wieku,ZdrĂłw, ĹźyĹ na wsi, kochaĹ siÄ - kiedy tyle mĹodzi,Tylu...
- Cyrulnik Boris - Anatomia uczuÄŻadne społeczeństwo nie spadło nigdy z nieba, nigdy żaden człowiek nie pomylał: "Gdybymy takzabronili kazirodztwa...
|
|