- Ale i z niego jest niezły dziwak - stwierdziła. - Zna go pani?
- Znam to za dużo powiedziane - odparła Maria. - Oczywiście, tu we wsi każdy zna
każdego, ale Hallscheit rzadko pokazuje się w gospodzie. David pomaga mu czasami, kiedy
jest coÅ› do zrobienia na pastwisku. Naprawia ogrodzenia, wbija pale. A Estera, matka
Gustawa, kupuje u niego zawsze świeże jaja i mleko.
- Dobra wskazówka - powiedziała Kat. - A ten dom tutaj? Czy Hallscheit mieszkał tu
wcześniej, czy też wynajmował go letnikom? Ze mną nie chciał o tym rozmawiać, być może
dlatego, że napadłam go przy pracy w szopie.
Maria upiła łyk kawy, jej spojrzenie musnęło Davida i zatrzymało się na oknie, i przez
ułamek sekundy jej szczupłe ramiona jakby się napięły.
- Dom należy do teściowej Hallscheita, ale to on nim zarządzał przez te wszystkie lata.
Była kiedyś rodzina z miasta, która spędzała tu weekendy i wakacje, dawno temu, byłam
wtedy... - Maria spojrzała na Noę. W jej oczach nagle mignął strach i dokończyła zdanie
drżącym głosem: - ... w wieku pani córki.
- Wow! - Kat odgarnęła niesforny lok z czoła. - Wobec tego dom rzeczywiście stał
kilka lat pusty. A pani? Jak długo mieszka pani w tej wsi? Naprawdę od dziecka?
Po Kat było widać, że ta wizja jest dla niej niewyobrażalna, i Noa zdała sobie sprawę,
jak naiwne było jej wcześniejsze pytanie skierowane do Davida. Wydawało się niemal
obraźliwe.
- Wychowałam się w dolnej wsi - odparła Maria. - Odkąd jednak mój mąż... od
rozwodu mieszkam z obydwoma chłopcami u Gustawa i jego matki. Gustaw też urodził się
tutaj, chodziliśmy razem do szkoły i dla moich dzieci jest kimś w rodzaju wujka. Nie ma
właściwie nikogo, kto by się tu sprowadził. Jeśli już, to ludzie się wyprowadzają.
David zgasił papierosa na spodku, który Kat mu podsunęła.
- Z akcentem na jeśli już - rzucił chłodno.
Maria opuściła głowę, a na jej wargi wkradł się smutny uśmiech.
Gilbert, który do tej pory był całkowicie skoncentrowany na swoim jabłeczniku,
otworzył usta, żeby coś powiedzieć, kiedy z góry dobiegł jakiś odgłos. Brzmiał jak jęk, był
jednak tak głośny i przejmujący, że Gilbert ze strachu upuścił widelec.
Maria i David niemal jednocześnie zerwali się na równe nogi. Noa, Kat i Gilbert
poszli w ich ślady.
Sucharka nie było w korytarzu, musiał jakoś wspiąć się po schodach i klęczał teraz
przed stopniami na strych. Był kompletnie wytrącony z równowagi, wymachiwał rękami,
jakby usiłował obronić się przed niewidocznym przeciwnikiem, a jego jęk przeszedł teraz w
przeraźliwe okrzyki strachu.
Maria zbladła jak ściana.
- Kalle, chłopcze, kochanie, uspokój się, już dobrze, dobrze...
- Zrobiła krok w stronę syna, ale natychmiast się cofnęła, kiedy trafił ją ręką w ramię.
David próbował chwycić brata za obie ręce, udało mu się to jednak dopiero za trzecim
podejściem. Przytulił go mocno i zaczął kołysać jak wielkie dziecko, długo, aż jęki Sucharka
stopniowo osłabły, a wreszcie zupełnie ucichły.
Kat, Gilbert i Noa stali za Marią, która z trudem dochodziła do siebie.
- Proszę mi wybaczyć, że... to nie jego wina, ja...
- Przestań się wreszcie za niego usprawiedliwiać! - krzyknął na nią David.
Zanim Maria zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Kat położyła dłoń na jej ramieniu.
- Uważam, Mario, że pani syn ma rację! Proszę spytać mojej córki, jak czasami
wrzeszczę, w porównaniu ze mną Kalle jest łagodną owieczką. Prawda?
Noa skinęła głową, wdzięczna za kłamstwo matki, a Maria wyglądała, jakby w każdej
chwili mogła się rozpłakać.
- Dziękuję, pani Thalis. Jestem, jesteśmy... nie mamy tu we wsi łatwo z naszym
chłopcem. Chodź. - Wzięła Sucharka za rękę i delikatnie odciągnęła go od Davida. - Chodź ze
mną, pójdziemy do domu. David niedługo wróci, słyszysz? Chodź, kochanie, babcia Estera
już czeka.
W oczach Sucharka wciąż jeszcze widoczne były ślady lęku, ale już się uspokoił i
pozwolił matce znieść się na dół, powoli, schodek po schodku. Noa słyszała, jak na dole
Maria pomaga mu usiąść w wózku. Przemawiała przy tym do niego cicho i z czułością.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Kat pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, jakby nie mogÅ‚a uwierzyć, że ktoÅ› może mieszkać z teÅ›ciowÄ… pod jednym dachem...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.