Prześmiewcze nawiązanie do Heglowskich dogmatów nie ulega tutaj wątpliwości. Wydaje się, że podobną - polemiczną - wykładnię możemy przypisać wcześniej cytowanym wierszom z tomu Świstki Sylena. Przedstawieni władcy - Cefren i Alaryk - są tylko ludźmi (człowiekiem - dla odmiany dobrym - jest też władca z wiersza Dutugajmunu). Miarą historii jest miara ludzka, pozbawiona kontaktu z transcendencją.
Podobna nuta zawodu i rozczarowania (a może po prostu trzeźwego sceptycyzmu) pobrzmiewa w wierszach poświęconych po-
156
etom i poezji. W utworze Obol Belizarowy z tomu Świstki Sylena (Belizar to wódz cesarza Justyniana, który według legendy miał zakończyć żywot jako żebrak) upersonifikowana poezja jest prostą kobietą, która prosi o jałmużnę:
Spróbuję z biedy ocenić się tanio... - Hej! hej! otwórzcie tam proszę! Poezja jestem. Byłam wielką panią - Dziś dajcie... choćby trzy grosze!
Równie dobitnie o uzwyczajnieniu poezji i poetów pisze Faleński w pieśni Skargi Orfeusza (z tomu: Pieśni spóźnione, 1893). Orfeusz - genialny śpiewak - jest synem bogini, ale w swoich potyczkach z losem nie umie zachować olimpijskiej miary spokoju:
Kalliope! matko, któraś bohatera Mniemała zrodzić - patrz - ja sercem szczerym Bezwstydnie cierpię - jam nie bohaterem, Jam człek co drżący ciosy w pierś odbiera!
Z wyraźnym sceptycyzmem, a nawet ironią traktuje Faleński miłość. Tomiki jego wierszy pełne są utworów (Hero i Leander; Romeo i Julia; Baucis i Filemon, z tomu: Świstki Sylena) zaprzeczających nieziemskiej potędze uczuć. Miłość płynie normalną ścieżką życia, ocierając się o banał, śmieszność, trywialność.
Łatwo wytłumaczyć sceptycyzm Faleńskiego jego sytuacją biograficzną i pokoleniową. Jako Polak pozbawiony swojej państwowości nie mógł podzielać Heglowskiej wiary w nieuchronny i racjonalny bieg dziejów. Z kolei sceptycyzm wobec poezji i romantycznych wzorów miłości można przekształcić w oskarżenie pozytywistycznej epoki: oto, co zostało z niegdysiejszych ideałów - zda się mówić Faleński.
"Wola" życia i niepokój istnienia
Ale czy te tłumaczenia wystarczą? Czy poezję Faleńskiego można sprowadzić do postromantycznej rezerwy wobec współczesności? Czy jest to pisarz polityczny, zdeterminowany przez historię, przygnieciony klęską własnego narodu, o czym mógłby świadczyć cykl wstrząsających wierszy patriotycznych, napisanych w latach sześćdziesiątych (Melodie z domu niewoli)!
157
Wydaje się, że pierwotna w przypadku tego poety jest pewna intuicja filozoficzna, przeświadczenie o wielokształtności istnienia. Świat jest różnorodny, a jednocześnie (być może właśnie ze względu na tę różnorodność) oddalony od ideału, niedoskonały. Ludzi cechuje wola istnienia, a nie perfekcjonizm.
"Wola istnienia" to oczywiście termin Schopenhauerowski, rodzaj instynktu życia. W tym przypadku zapożyczenie wydaje się zasadne. Faleński podzielał intuicje badawcze niemieckiego filozofa. Utwierdzały jego poczucie egzystencjalnej dziwności, rozdźwięk pomiędzy ideą a jej spełnieniem. Przekonują o tym ostatecznie Meandry (kolejne wydania zmieniane i rozszerzane 1892, 1898, 1904), zbiór prawie 500 krótkich utworów liryczno-gnomicznych, połączonych wspólnym wzorcem wersyfikacyjnym a b b a a b.
Ów instynkt życia, wyróżniający wczesną poezję Faleńskie-go, staje się z czasem źródłem niepokojących podejrzeń. Własne istnienie trzeba umacniać na siłę, z pogwałceniem chrześcijańskich zasad miłości bliźniego. Życie jest walką o władzę, uznanie, pierwszeństwo:
- Ty bądź koniem. Ja powożę.
- Nie. To ty bądź. Lejce moje.
- Myślisz, że się ciebie boję?
- A tyś co lepszego może?
- spierają się bohaterowie jednego z meandrów.
Życie jest też miejscem, gdzie toczy się odwieczna walka płci. Kobiety dążą w sposób instynktowny do realizacji funkcji naturalnych, zapewniających ciągłość gatunku. Faleński postrzega je jako istoty amoralne, zdolne do wszelkiej podłości:
W Judaszowej kalecie Co też więcej się zmieści Nad srebrników trzydzieści? Czy doprawdy nie wiecie Co takiego? Toż przecie Zdradny uśmiech niewieści -
W pośpiesznym, niedbałym bytowaniu człowiek (mężczyzna) może być pewien tylko cierpienia. "Życie mknie jak ranna łania"
- napisze poeta w incipicie jednego z meandrów. Coraz częściej
158
w sześciowersówkach Faleńskiego śmierć staje się obietnicą wybawienia, dążeniem do Nirwany: >t
Śmierć smugą jest świetlaną, *"
U widnokręgu poprzez nocy cienie
Dniejącą nieskończenie.
Już - już - dla ciebie błysnąć miało rano
Dnia wielkiej wiedzy... a w tem ci kazano
Mieć wielkie odpocznienie.
A zatem znów mamy do czynienia z charakterystyczną dla poety płynnością granic między życiem a śmiercią. W utworach wcześniejszych ta nieokreśloność była oznaką woli istnienia: życie tliło się pod różnymi postaciami, zbuntowane przeciwko bezruchowi i martwocie. W Meandrach przez tę niepewną linię podziału przenika śmierć, która jest stanem wewnętrznego spokoju, powolnym odchodzeniem w niebyt. "Płynę w senny świat ku zachodowi" - napisze Faleński w jednym z późniejszych wierszy z tego tomu.
Naturalną koleją rzeczy dochodzi poeta do Calderonowskiego motywu życia jako snu i śmierci, jako przebudzenia: ,
Jeśliś świadkiem jest: że źli ; l
Nad ludzkością chorą
Zewsząd górę biorą -
To myśl w owe smutne dni:
Że ci się to tylko śni *
Pod szatańską zmorą. J
Ale, gdy szlachetne prawa,
Które rozum wzmógł,
Strzegą pańskich dróg - i
To ci wtedy niech się zdawa: r
Że to z niebios jasna jawa, .,
Którą zsyła Bóg.
Inny jeszcze motyw powraca wielokrotnie w Meandrach: pamięć i zapominanie. Dla poety, poety niedocenionego, prawdziwą śmiercią jest zapomnienie, "bo zapomnienie jest mogiłą, / spod której nie ma zmartwychwstania. "- napisze Faleński. A w innym wierszu tego cyklu dopowie: "Bo mię pewnie smutna chłonie Lethe, / Bym z nią wpłynął w zapomnienia morze! -" Gdzie indziej będzie się zastanawiał: "czy też po mnie jeszcze / Istoty mej choć cząstka mała / Pośmiertne życie będzie miała?" « , ;
159



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Lecz, żeście w rzeczy naród wcale dziki, Więc, gdy wam rządzić się marzy, Skosztujem królów, potem Republiki, Potem po trosze Cesarzy,Potem sprobujem upaść co się...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.