|
^' 26 ^' ^' 27 ^rpłyn, który madame Gaillard co rano serwowała swoim wychowankom, nazywano po prostu mlekiem, gdy tymczasem wedle odczucia Grenouille'a płyn...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
.., że dym, że owa mieniąca się setką przeróżnych zapachów, coraz to inna, w każdej minucie, ba - w każdej sekundzie składająca się w nową całość substacja, jaką był dym, miała tylko to jedno miano “dym"..., że ziemia, krajobraz, powietrze, które z każdym krokiem i z każdym oddechem wypełniały się inną wonią, a tym samym zmieniały swoją istotę, miały być mimo to określane tylko tymi trzema nieudolnymi słowami - wszystkie te groteskowe dysproporcje między bogactwem świata postrzeganego węchowo a ubóstwem języka kazały małemu Grenouille'owi zwątpić w sens języka w ogóle; i godził się go używać jedynie wtedy, gdy obcowanie z innymi ludźmi bezwzględnie tego wymagało. W wieku lat sześciu olfaktorycznie miał już spenetrowane całe najbliższe otoczenie. W domu madame Gaillard nie było przedmiotu, w północnej części rue de Charonne nie było takiego miejsca, człowieka, kamienia, drzewa, krzaku czy płotu, nie było skrawka przestrzeni, którego by nie poznał węchem, nie rozpoznawał i nie zapamiętał w jego niepowtarzalnej postaci. Uzbierał dziesiątki, setki tysięcy specyficznych zapachów i w każdej chwili mógł nimi dowolnie rozporządzać, tak pewnie i swobodnie, że nie tylko przypominał je sobie, gdy znowu je czuł, ale faktycznie je czuł, gdy je sobie przypominał; ba, więcej nawet - umiał je w wyobraźni zestawiać w nowe kombinacje i w ten sposób tworzyć w sobie samym zapachy, które w świecie rzeczywistym wcale nie istniały. Posiadał niejako kolosalne słownictwo zapachowe, które opanował zupełnie sam i które po zwalało mu tworzyć dowolnie wielką liczbę nowych zdań zapachowych - i to w wieku, kiedy inne dzieci za pomocą mozolnie wbitych im do głowy słówek ledwie wyjąkują pierwsze, konwencjonalne zdania, zgoła niewystarczające do opisu świata. Najłacniej można by tę jego zdolność przyrównać do talentu cudownego dziecka, które z melodii i harmonii wyabstrahowało alfabet poszczególnych dźwięków i teraz samo komponuje nowe melodie i harmonie - z tą różnicą, że alfabet zapachów jest nierównie zasobniejszy i bardziej zróżnicowany niż alfabet dźwięków, i z tą też różnicą, że twórcza aktywność cudownego dziecka nzwiskiem Grenouille odbywała się tylko w jego wnętrzu i znana była tylko jemu samemu. Na zewnątrz stawał się coraz bardziej zamknięty. Najchętniej włóczył się sam po północnej części Przedmieścia Saint-Antoine, po warzywnikach, winnicach, łąkach. Czasem nie wracał na noc do domu, znikał na całe dnie. Należytą karę wymierzaną kijem przyjmował bez oznak bólu. Areszt domowy, pozbawienie jadła, przydzielane za karę prace nie były w stanie zmienić jego zachowania. Półtoraroczne uczęszczanie do szkółki parafialnej przy Notre Dame de Bon Secours nie przyniosło widomych rezultatów. Nauczył się trochę sylabizować i pisać własne nazwisko, poza tym nic. Nauczyciel uważał go za upośledzonego umysłowo. Madame Gaillard spostrzegła natomiast, że ma on pewne dość niezwykłe, by nie rzec - nadnaturalne zdolności i właściwości. Tak więc na przykład normalny u dzieci lęk przed ciemnością zdawał się go zupełnie nie imać. W każdej chwili można go było posłać z jakimś poleceniem do piwnicy, gdzie inne dzieci ledwo odważały się zapuszczać z lampą, albo w ciemną noc na dwór do szopy po chrust. I nigdy nie brał ze sobą światła, a mimo to doskonale odnajdywał drogę i przynosił żądaną rzecz nie pomyliwszy się, nie potknąwszy i nicze ^' 2g ^' ^, 29 ^,
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- 3
QUICKPANEL CE CONTROL/VIEW
Panele operatorskie Quickpanel CE Control/View programuje się za pomocą modułu View
Standard Edition, który jest...
- Cesarz natomiast już przedtem wyobrażał sobie własne cierpienie, patrząc na mękę innego, przeżywał w sobie pełnię męki wuja, wymachiwał rękami czy...
- Perrin objął głowę ramionami, dopadł do kamiennej balustrady i skulił się tam, a wiatr szarpał nim i wydymał jego ubranie, wiatr gorący jak ogień...
- - Sssmoki, tak mówisz? A czemu miałoby cię to interesować? Widzę tutaj tylko jednego sssmoka, a nie jessst nim z pewnością ludzki czarodziej Krasssus...
- W tym czasie rychło jakoś po Wielkiejnocy, wzięty od króla Smoleńsk1 częścią drabinami nasi opanowali mury nade dniem, a część instrumentem na kształt...
- Kiedy Loial wraz z pozostałymi podjechał bliżej, Faile natychmiast zeskoczyła ze swej karej klaczy i nie spuszczając wzroku z jego twarzy, podeszła prosto do...
- i seminariach o holokauście, zbieracz funduszy na waszyngtońskie Muzeum Holokaustu — szybko stał się chłopcem z Plakatu „przedsiębiorstwa...
- — Tu-huuuu! Lordzie Regencie! — zahuczał puchacz, zbliżając haczykowaty dziób do jego ucha...
- Odziany w kolczugę cherecki wojownik, w sposób ostentacyjny zajęty zwijaniem liny, porzucił nagle swe zajęcie i pchnął sztyletem w odsłonięte plecy...
- Na peronie było już tłoczno; Miko zgubił ich na chwilę z pola widzenia, lecz gdy odnalazł tor, z którego odchodził pociąg do Lubotynia, wyłuskał ich...
|
|