Se-hin sam który był na tym zamku starszym, bronił się długo na jednej baszcie, ale i ten wzięty. Już też natenczas nie bardzo było wiele Mos­kwy w Smoleńsku, bo byli wymarli dla długiego oblężenia zapowie-trzeni: a najdowali się tak uporni, żeby naszym w ręce nie przyszli, sami się, prochy pod się podsadziwszy, palili.
[1]W tym miejscu glosa na marginesie: „Smoleńsk wzięty 13 lun 1611". [2] Tzn. zarażeni chorobą.
 
 
 
 
 
92 Mikołaj Marchocki
Król po wzięciu mało co się już zabawił pod Smoleńskiem; miasto tego, co miał iść pod stolicę, wrócił się do Polski. A by były te wojska od Smoleńska pod stolicę przyszły; a w tył by obozom moskiewskim położyły się, uczyniłoby się im było tak ciasno, żeby się były musiały pokłonić; jeślibyśmy ich byli mocą nie wzięli, zwłaszcza za przyjściem potem wojska pana Sapieżynego.
Za takim bliskim, jakeśmy mieli, sąsiedztwo z Moskwą w stolicy, że oni w Białych Murach, a my w Kitajgrodzie i Krymgrodzie, gnieź­dziła się i pomykała ku nam Moskwa ku Kitaj grodowi. Przy dwóch kamieniczkach opodal od swych murów postawili dwa ostrożki i osa­dzili ludźmi, działka na kamieniczki zaciągnęli, z których więc strze­lali na naszych.
My początkom, kiedy się prowadzili do nas w Mury Białe, nie sprzeciwialiśmy się, aniśmy wycieczki uczynili żadnej; kiedy się już ugruntowali, wzięło się u nas takie rozumienie, że ich wyprzemy z murów. Uczyniliśmy w dzień piątkowy wycieczkę pieszo, mała nie wszystkim wojskiem ze trzech bram, z pana Strusowej, którą zwano Nikulska [Nikolska]; z mojej, którą zwano Ileńska; z Młockiego, którą zwano Ustrateńska. Poszliśmy ku murom jedni, drudzy na te ostrożki napadliśmy. Strwożyła się Moskwa w ostrożku, który był przeciwko mojej bramie; wyparliśmy ich z niego. Jużem ja ze swą chorągwią był w nim i działka na kamienicy obracali moi na Moskwę. A wtem ze wszystkich stron inszych sparto naszych, tak, że nigdy trwożliwiej nasi nie uchodzili. A nie dziw, bo nam też to była konnym pierwsza piesza wycieczka.
Jam był sobie przed swą bramą osadził cerkiew trzydziestą człeka i z dwiema hakownicami1, idąc na tę wycieczkę. Tam, kiedy z grodka ustępowaćem musiał, do tej zasadzki uchodziłem i tam ze swoją cho­rągwią oparłem się, pod mury się nie cisnąc. Poprawiliśmy się byli tro­chę, żeśmy poparli Moskwy ku ich murom. Aleśmy przecie nic nie sprawili, i utraciwszy niemało swoich, znijść musieliśmy.
1 Hakownica - rodzaj broni palnej; duża strzelba z hakiem do zaczepia­nia o występ muru; żeby uniknąć odrzutu.
 
 
 
 
 
Historia moskiewskiej wojny... 93
Póki jeszcze pan Sapieha pod stolicą nie stanął, odprawowaliśmy konno straż chorągwiami za miastem, aby bezpieczniejszy wjazd był naszym. Trafiło się jednego czasu, kiedy moja straż była, że duńscy Kozacy przeszedłszy Moskwę rzekę, umyślnie napadli na mię, ale z łaski Bożej pociechy nie odnieśli, i między inszymi jednego znacznego Kozaka pojmaliśmy, który miał pobratymcem Sidora Kozaka; a był ten Sidor głową, jakby to przełożony nad wojskiem kozackim. Czynił ten Sidor staranie, jakoby oswobodzić towarzysza. Kiedy się taka okazja podała, zmyślił pan Gąsiowski listy, jakoby Leponow miał rozpisać po wszystkich zamkach, że gdzie by się trafił który duński Kozak, aby ich zabijano i topiono. Kiedy da Pan Bóg, iż się państwo moskiewskie uspokoi, tedy ten zły naród wszystek wygubić jakoby obiecywał. I załudziwszy z tym Sidorem rozmowę, strony odmiany za tego jego towarzysza, a gdy jeszcze tego potrzebował, abyśmy wziąw­szy zakład, na tę rozmowę stawili i tego samego więźnia. Uczyniliśmy tak, i tenże sam więzień listy oddał Sidorowi mówiąc: „At bracie wi­dzisz, co za zdradę nad naszą bracią Kozakami Leponow robi, a to masz listy, które Litwa przejęła, co je był rozesłał na niektóre grody." Za jego słowy, listy wziąwszy, rzekł Sidor: „At że my jego bledynego syna teper że ubijem."
Z tym się rozeszliśmy, on do swych taborów, a my do swoich zam­ków. Jak taborów swoich doszedł, podał między Kozaki one listy. Oni zaraz krąg (po naszemu koło) sobie uczynili; do Leponowa posłali, aby się w pośrodek ich stawił. On nie chciał do nich iść, poczuwszy tumult; ale rzekł: „niechaj poślą do mnie ludzi rozradnych (jakoby to uważnych) a ja z nimi, w czym trzeba, rozmówię".
Oni owym listom wiarę dawszy, tego, czego on potrzebował nie uczynili; ale tumultem poszli na jego stanowisko i zabili go1. I insza wtenczas starszyna i sam Zarudzki, co ich był hetmanem nabrali się strachu, aż i uciekali. Owa zgoła był u nich w ten dzień tumult wielki.
[1] Śmierć Leponowa nastąpiła w drugiej połowie lipca albo na początku sierpnia, gdyż podczas pierwszego podejścia pod Moskwę Sapieha wiódł z nim traktaty. Wiadomość o śmierci Leponowa dotarła do wojsk Sapiehy przed 11 sierpnia, gdy ten był pod Perejesławiem.
 
 
 
 
 
94 Mikołaj Marchocki
Kiedy już tym sposobem był zniesiony Leponow, spodziewaliśmy my się, że już moskiewskie rzeczy miały słabiej iść. Ale oni zgodzili się zaś ze sobą i obrali sobie za starszego na miejsce Leponowa, knia-zia Trubeckiego.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  W tym czasie rychło jakoś po Wielkiejnocy, wzięty od króla Smo­leńsk1 częścią drabinami nasi opanowali mury nade dniem, a część instrumentem na kształt...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.