[* 26 listopada 1919 r. generał Anton Denikin zwrócił się o pomoc do Józefa Pilsudskiego, jednakże podtrzymał nieustępliwie stanowisko w sprawie granicy polsko - rosyjskiej, co ostatecznie przesądziło o powstrzymaniu się Piłsudskiego przed udzieleniem pomocy.] To dawało szansę zwycięstwa bolszewikom, których szeregi rosły szybko, a dobrze organizowane przez Lwa Trackiego stawały się poważną siłą bojową.
Żukow, z pułkiem 1. Dywizji Moskiewskiej, wyruszył na front wojny domowej. Dowódcą brygady był Siemion Timoszenko, a dywizją dowodził Siemion Budionny. Pod Uralskiem Żukow poznał Michaiła Frunzego - dowódcę południowego zgrupowania wojsk Frontu Wschodniego. W guberni tombowskiej walczył razem z Michaiłem Tuchaczewskim i Hieronimem Uborewiczem przeciw oddziałom Antonowa. Gdy wygasła wojna domowa, ci ludzie przejęli dowodzenie Armią Czerwoną, a znajomości i przyjaźnie z pola bitwy zawsze były decydujące w powojennych żołnierskich karierach.
Żukow od 1923 r. dowodził pułkiem, przeszedł liczne przeszkolenia, przełożeni mieli o nim jak najlepsze zdanie. Prawdopodobnie te względy zadecydowały o skierowaniu go do Akademii Wojennej w Berlinie. W żadnym radzieckim źródle nie ma wzmianki o nauce w Niemczech (Żukow również nie wspominał nic na ten temat), choć potwierdzało ją kilku niemieckich wyższych oficerów, a wśród nich generał F. W. von Mallenthin. Jest to bardzo prawdopodobne, zważywszy, że po zawarciu traktatu w Rapallo w 1922 r. obydwa państwa nawiązały ścisłą współpracę wojskową. Najwyżsi oficerowie widzieli w tym możliwość szybkiej modernizacji Armii Czerwonej, a przede wszystkim szkolenia kadry. Niemcy szukali okazji obejścia zakazów traktatu wersalskiego, co znakomicie umożliwiały radzieckie poligony, nie podlegające żadnej kontroli zwycięskich mocarstw, których inspektorzy bacznie obserwowali wszystkie poligony w Niemczech. Dlatego wysyłano do Kazania i Lipiecka tajnie produkowane czołgi i tam można było je swobodnie testować. Na niemieckich poligonach natomiast, gdzie odbywały się ćwiczenia dozwolone traktatem wersalskim, szkolili się radzieccy oficerowie.
Dojście Hitlera do władzy przerwało kwitnącą współpracę, a Rosjanie szybko się zorientowali, że nowy rząd stawia na mechanizację i rozwój wojsk pancernych. Michail Tuchaczewski, gorący zwolennik takich zmian w Armii Czerwonej, korzystając wówczas z poparcia Stalina, przystąpił do modernizacji radzieckich sił zbrojnych. W korpusach kawaleryjskich w Białoruskim Okręgu Wojskowym zaczęto wprowadzać jednostki pancerne. Pierwsze dwa pułki pancerne miały otrzymać szczególnie wyróżniających się dowódców. Wyboru dokonał sam Józef Stalin, który chętnie wtrącał się w sprawy wojska i osobiście podejmował decyzje nawet w błahych sprawach; pierwszymi dowódcami zostali Dmitrij Pawłów i Gieorgij Żukow. Ta nominacja zdaje się potwierdzać informacje o studiach Żukowa w niemieckiej szkole wojennej, gdzie mógł być odpowiednio przygotowany do dowodzenia jednostką pancerną.
Nowe zadania okazały się bardzo trudne. Wszystko było nowe, żołnierze nie obyci ze sprzętem, nie przyzwyczajeni do innych warunków służby. Kadra nie umiała sobie poradzić z codziennymi problemami, liczne awarie i wypadki tworzyły chaos, w którym nowy dowódca łatwo mógł stracić władzę i... głowę.
Żukow odniósł sukces. Żołnierze z eksperymentalnej jednostki zapamiętali go jako dowódcę bardzo wymagającego, konsekwentnego, sprawiedliwego i unikającego stosowania surowych kar, które były na porządku dziennym w Armii Czerwonej.
Pewnego razu późnym wieczorem jednostka powróciła z ćwiczeń. Czołgiści, mając za sobą cały dzień służby w ciasnych i dusznych wnętrzach czołgów, gdy tylko wjechali do koszar i ustawili swoje maszyny na placu, poszli, za zgodą oficera dyżurnego, spać. Wkrótce zjawił się Żukow. Popatrzył na zabłocone czołgi i kazał wezwać oficera.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Biali generaÅ‚owie, choć mieli pod swoimi rozkazami okoÅ‚o miliona żoÅ‚nierzy, nie potrafili skoordynować dziaÅ‚aÅ„ podlegajÄ…cych im wojsk, nie potrafili...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.