|
Jej palce poruszyły się niespokojnie, lecz po chwili znieruchomiały...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
Wiedziała, że i tak jej nie puści. - Przecież nie jestem twoją kochanką. - Nie musisz dzielić ze mną łoża, lecz zamierzam traktować cię jak swoją kochankę. Oznacza to, że najbliższe trzy miesiące będą dla ciebie o wiele przyjemniejsze, jeśli polubisz tę grę. - Delikatnie pieścił kciukiem jej wąskie palce. - Uwielbiam kobiece ciało. Jest zachwycające, zupełnie inne niż ciało mężczyzny. Twoja ręka, na przykład. Drobna, raczej delikatna, nie jest to jednak alabastrowa, bezradna dłoń damy, dla której największym wysiłkiem w życiu jest podniesienie widelca do ust. Czarująca ręka, zdolna do robienia wielu rzeczy. Na pewno okazałaby się cudownie zręczna w pieszczotach. Clare zdrętwiała. jej ręka zadrżała w jego dłoni. Nie był to przejaw niechęci. Clare łaknęła czułości, choć wątpił, by zdawała sobie z tego sprawę. Musi wykorzystać ten głód uczuć, przypochlebiać się jej coraz bardziej, aż w końcu wzbudzi w niej takie pożądanie, że nie będzie w stanie mu się oprzeć. Musi tylko działać powoli, bo będzie prowadziła z nim zaciętą walkę. Znowu się zastanowił, co zwycięży: jej cnota czy jego siła perswazji. Ta niepewność wywoływała w nim dreszcz emocji, jakiego nie odczuwał już od wielu lat. Puścił Clarę i spętał oba konie, po czym objął ją niedbale w pasie i poprowadził ku najbliższej skale. Przez płaszcz i koszulę czuł, że była bardzo spięta, jednak po chwili rozluźniła się i zaaprobowała jego poufałe zachowanie. Delektując się bliskością jej sprężystego ciała, uśmiechnął się do siebie. Poufałość jest niczym sieć usnuta z wielu cieniutkich nitek i każde ustępstwo z jej strony było punktem dla niego. Kiedy doszli do skalistego występu, Nicholas odsunął się od Clare i obejrzał dokładnie nieregularne warstwy ciemnej, pochłaniającej światło skały. - Nie wiedziałem, że łupki rozpadają się na takie płaskie tabliczki. - Nie zawsze. Ta masa skalna jest wyjątkowo wysokiej klasy, lecz nawet te pokłady, które składają się głównie z minerałów ilastych, są świetnym surowcem na dachówki. Przyszło mu coś do głowy. - Odsuń się - powiedział. - Podniósł spory kamień i z całej siły uderzył nim w sterczący występ skalny. Rozległ się huk pękającej skały; posypały się odłamki. Ogromny kawał odłupał się od skały, odsłaniając kilka stóp kwadratowych zupełnie płaskiej powierzchni. Przeciągnął po niej dłonią. - Na tym można by dobrze grać w bilard. Zmarszczyła brwi. - Dlaczego chciałbyś wykładać stoły bilardowe łupkami? - Drzewo często się wypacza, szczególnie w wilgotnym klimacie, na przykład w Walii. Gdyby kilka takich płyt idealnie ze sobą spasować i pokryć zielonym suknem, powstałby doskonały stół. - I z dobrego surowca robiłbyś przedmioty zbytku. - Lekcja pierwsza, Clare. Na przedmiotach zbytku można lepiej zarobić niż na artykułach pierwszej potrzeby. - Otrzepał ręce i odwrócił głowę. - Każę cieśli z majątku pokryć tymi łupkami blat stołu stojącego w Aberdare. Jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, będziemy mogli rozpocząć bardzo opłacalną produkcję. - Od niechcenia objął ją ramieniem. - Pokaż mi resztę terenu. Następną godzinę spędzili wdrapując się na stok, oceniając wielkość i jakość złóż oraz śmiejąc się z małych owieczek, które hasały pociesznie wokół pasącej się matki. Nicholas doszedł do wniosku, że praca z Clare jest tak samo zabawna, jak sprzeczanie się z nią, gdyż w przeciwieństwie do innych kobiet ma bystry umysł i jest bezpośrednia. Poza tym, wyglądała czarująco w długich butach i bryczesach. Doszli do najniżej położonego miejsca na stoku. Nicholas przyjrzał się zboczu, potem wskazał na grań skręcającą na południowy zachód. - To chyba najlepsze miejsce na kolejkę węglową. Niedaleko stąd do rzeki. No i cała ziemia jest moją własnością. - Kiedy można będzie rozpocząć eksploatację? Zastanowił się.
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- Lecz, ¿eœcie w rzeczy naród wcale dziki, Wiêc, gdy wam rz¹dziæ siê marzy, Skosztujem królów, potem Republiki, Potem po trosze Cesarzy,Potem sprobujem upaœæ co siê...
- Jesteœmy niekiedy œwiadkami innych stwier wkrótce opuszcz¹ rodzinny dom", albo: „Ro ' Te i tym podobne stwierdzenia dotycz¹ nie ci w œcis³ym znaczeniu tego s³owa, lecz t ich...
- Lecz dym puszczając z swej króciutkiej fajki,
Juhasów w żywych malowałeś farbach,
Życie w szałasach i życie na hali,
DolÄ™-niedolÄ™...
- na proszone przyjęcie nie przyszliśmy po to, by nadmiernie dogodzić swemu
podniebieniu, lecz by elegancko i przyjemnie spędzić czas przy stole...
- Na peronie było już tłoczno; Miko zgubił ich na chwilę z pola widzenia, lecz gdy odnalazł tor, z którego odchodził pociąg do Lubotynia, wyłuskał ich...
- Powracaj¹c do Francji, Napoleon myœla³ nie tyle o tym kraju, który wskutek wojny z koalicj¹ by³ w niema³ych opa³ach, lecz o sprzyjaj¹cej okazji, dziêki której pomimo...
- Jan Bielecki, Jan414IVZEMSTAZgie³kiem i wrzaskiem zabrzmia³y komnaty,G³oœna to radoœæ,lecz radoœæ nieszczera;Œmiech s³ychaæ!...
- Lecz skoro już raz wytrącił się z równowagi pragnień i czynów, w jakiej dotychczas pozostawał, nie mógł jej przywrócić, nazbyt wielka była inercja jego...
- Lecz - poucza Hitler - prawdziw¹ winê za wzniecanie tak bardzo szkodliwych waœni miêdzy wyznawcami obu koœcio³ów chrzeœcijañskich w Niemczech ponosz¹ nie wierni tych...
- się ukazała, nie była jedną z wielu na niebie, lecz stanowiła moc Bożą
wyobrażoną w postaci gwiazdy zwiastującej narodziny naszego wspólnego
Pana...
|
|