|
— Nie słuchaj tych bzdur — oburzyła się pani doktor...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
— Kto pan jest? Może pan jest znachorem? I w ogóle nikt cię do kopalni nie wpuści. To nie jest takie proste. Gdyby wszystkie matki z całej Polski, co podejrzewają, że ich dzieci mają koklusz, zjechały się na Śląsk i do kopalni, to ładnie byśmy z węglem wyglądali… — Co się pani o węgiel martwi? — zdenerwował się pan Domagała. — Tu jest mowa o chorym dziecku. Mój szwagier ze swoim synkiem w zeszłym roku tak zrobił i co? Dzieciak do tej chwili nie zakaszlał. Pewnie, że każdy się do kopalni nie dostanie. Ale ja pani dam adres jednego znajomego inżyniera mojego szwagra. Złoty człowiek. Nie odmówi kobiecie z chorym dzieckiem. Niech pani pisze i niech pani nie słucha, co ta starsza pani mówi. — Szybko, daj mi kawałek papieru i ołówek — zażądała matka Janka od ojca Janka. — No, pośpiesz się, bo to ważna sprawa. — Z kim ty rozmawiasz? — Potem ci powiem. Daj ołówek. — Jeżeli ty będziesz się wdawać z tym panem w niemądre interesy — powiedziała pani doktor groźnie — to wybacz, ale ja odkładam słuchawkę. Jeżeli chcesz, możesz do mnie później zadzwonić. Do widzenia! — Do widzenia! — powiedziała matka Janka. — Ale, panie Domagała, pan jest? To dobrze. Dawaj pan ten adres. Tak, tak, piszę. Jaki numer domu? 53, Dobra jest. I szalenie dziękuję. — I jak pani wróci, niech pani zadzwoni — powiedział pan Domagała. — Będzie mi pani wdzięczna do grobowej deski. Są tacy, co zamiast jeździć dc kopalni, dzieciaka samolotem wożą, ale mój szwagier nie zna żadnego pilota. — Na pewno zadzwonię i wszystko panu opowiem. Do widzenia i dziękuję. — Kto to był? — zapytał ojciec Janka. — Nie znasz go. Domagała, ma szwagra, który zna jednego inżyniera z kopalni „Kazimiera”. Trzeba zabrać Andrzeja na jedną szychtę do kopalni i po tygodniu przejdzie mu koklusz. Jak dobrze, że zadzwoniłam do pani doktor. Zawsze się człowiek czegoś dowie. — Tyś wcale nie rozmawiała z panią doktor — złościł się ojciec Janka. — Skąd się wziął ten Domagała? Skąd ty go znasz? Co on za jeden? — Z telefonu, włączył się. Jak nie wierzysz, możesz do niego zadzwonić. A, u licha, nie dał mi swego numeru. — Absolutnie się nie zgadzam na takie idiotyzmy — krzyczał ojciec Janka. — Nigdzie z dzieckiem nie będziesz jechała. To zakrawa na sabotaż gospodarczy. To są idiotyczne przesądy. Medycyna jest od tego, żeby leczyć. A w ogóle, wszystkie dzieci kaszlą zimą i smarkają. Każdy o tym wie. — Dobrze, dobrze — zgodziła się matka Janka. — Już dosyć. Nie pojadę. Nie chcę stać na przeszkodzie wypełnieniu planu wydobycia węgla. Są szproty na kolację. Po kolacji usiedli z książkami na kanapie pod lampą. Panowała głęboka cisza, przerywana tylko brzdąkaniem fortepianu z trzeciego piętra. Dziecko sąsiadów z góry grało już drugi rok tę samą gamę. W pewnym momencie matka Janka podniosła głowę znad książki. — Wiesz co? — powiedziała rozmarzonym głosem. — Wiesz co? Chciałabym kiedyś poznać jakiegoś pilota. Dom Dziecka — Mów, co chcesz — powiedziała ciocia Andzia — ale to jest nadzwyczajne dziecko. — Co on znowu zrobił? — zapytał z niepokojem ojciec Janka. — Nic nie zrobił — oburzyła się ciocia Andzia. — Wykazał dużo inicjatywy, oryginalności myślenia i brak zachłanności. — Eee — powiedział tylko ojciec Janka. — Jak nie wierzysz, to nie — ciocia Andzia złożyła cerowanie i ruszyła do kuchni. — Skąd ta napięta atmosfera? — zapytała matka Janka przy kolacji. — Dlaczego ze sobą nie rozmawiacie? — My ze sobą często rozmawiamy, tylko nie akurat w tej chwili — objaśnił ojciec Janka. — No, Andzia, powiedz już, ile mnie będzie kosztował ten i ego brak zachłanności?
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- O nader pBodnym charakterze tych zbli|eD przekonuj nas coraz liczniejsze prace badaczy bdz atakujcych" histori z pozycji socjologii, bdz socjologi z pozycji historii
- Rozmyślał długo i głęboko, na zakończenie zaś tych rozmyślań wysłał przez Newmana list adresowany do pana Squeersa w gospodzie Pod Głową Saracena...
- Czekałem w naszym pokoju, aż w łazience pani Joanna poprawi toaletę, gdy Zosia ni stąd ni zowąd zapytała:– Szukamy złodziei koron i diademu, a tak...
- Skuteczno dziaa polityki spoecznej w tej dziedzinie zaley w duej mierze od wieku tych, ktrych maj obj owe dziaania...
- Opinia publiczna o tych sprawach dowiedziała się na przełomie 1974 i 1975 roku, kiedy to nastąpił krach finansowy Sindony, a władze włoskie rozpoczęły starania...
- Poszłam prosto do mieszkania matki nie zatrzymując się nigdzie, chociaż zaledwie przestąpiłam próg mieszkań kobiecych, druga pani dała mi znak zza...
- Lecz - poucza Hitler - prawdziw win za wzniecanie tak bardzo szkodliwych wani midzy wyznawcami obu kociow chrzecijaskich w Niemczech ponosz nie wierni tych...
- zobaczy, usłyszy, poczuje? Co się stanie, jeśli się wycofa? Jaką stratę może odczuć? Jakie proponujesz rozwiązanie tych problemów?
Czy wystarczy...
- Jak na małą radykalną grupę AFW był jednak wyjątkowo zasobny w środki finansowe, a do ruchu przyjmowano tylko tych, którzy odznaczali się szczególnymi,...
- Zamiast widoku najbardziej dobijającego: tych sznurków wozów, ludzi
ewakuowanych, uciekających z dobytkiem na gwałt łapanym, dzieci, kobiet, starców, z...
|
|