Skąd się wzięło tyle chorągwi o barwach narodowych, skąd się wzięły barwy polskie, skąd tyle kwiecia, tyle wina i szampana i ap~eritifów i jadła w ogołoconej przez Niemców, zdawało się ze wszystkiego, Francji
północno_wschodniej? I ten zaskakujący entuzjazm tłumu, że to nie Anblicy, ale Polacy ich wyzwalają, „Vive la Pologne” jak nawałnica przewala się ulicami, wyprzedza nas, towarzyszy nam, zaraża entuzjazmem wszystkich.
Już trzeciego dnia musiałem wydać kategoryczny zakaz, by motocykliści z regulacji ruchu nie przyjmowali tych stert kwiatów i nie pozwolili
entuzjastycznie witać się przez ludność, a już broń Boże, przyjmować
poczęstunków, bo w jednym dniu tak marsz dywizji wyregulowali, żeśmy dużo drogi musieli nadłożyć, ku rozpaczy ich dowódcy mjra A. Pieregorodzkiego, dotychczas tak zaradnego w trudnych warunkach regulacji ruchu tak ciężkiej maszyny, jaką jest dywizja pancerna.
Wyniki rozpoznania dnia 2 września dają nam, że rzeka Somma, historyczna rzeka z pierwszej wojny światowej z powtórzoną historią zagonu niemieckiego w r. 1940, z równie historycznym miastem Abbeville - jest przygotowana do obrony przez bardzo silną
„Kampfgruppe”, tj. grupę bojową z artylerią i moździerzami. Pod osłoną dział
czołgów 10 pułku strzelców konnych, dominujących z wysokiego brzegu nad rzeką i przeciwległym brzegiem, batalion strzelców podhalańskich zdobywa część miasta po stronie zachodniej rzeki. Równocześnie rozpoznanie saperskie i piechoty z 3
brygady strzelców bada warunki forsowania rzeki bardziej ku północy w rejonie lasu Fort le Grand. Wygląda z mapy, że w tym miejscu łatwym będzie podsunięcie oddziałów i sprzętu przeprawowego. Na dowódcę forsowania wyznaczam ppłka dypl.
Deca, oficera bardzo do tego przygotowanego, z którym nie jedną przeprawę
„zdobywaliśmy” przed wojną na manewrach nad Niemnem, pod kierownictwem gen. Fr.
Kleeberga.
W nocy z 2 na 3 września - 8 baon strzelecki, częściowo na łodziach szturmowych, a częściowo przerzuconą przez saperów kładką, przeprawił się na drugi brzeg, potem 9 baon strzelców, wymanewrowując oddziały niemieckie, a baon strzelców
podhalańskich od frontu na improwizowanej przeprawie w mieście. Niemcy, osaczeni ze wszystkich stron, bronili się słabo, o godz. #/12 Abbeville było wolne i zachłystujące się wolnością, a cała brygada na wschodnim brzegu rzeki Sommy. 10
brygada z czołgami swymi i artylerią musiały do wieczora czekać na ukończenie budowy mostu pod sprzęt ciężki.
Zdobycie Abbeville ułatwiło o tyle pościg, że wreszcie mogliśmy przejść do tzw.
pościgu równoległego, równocześnie na dwu osiach, gdy dotychczas posiadane przeprawy i mosty kanalizowały nas do jednej kolumny. Przychwycony rozkaz 86
korpusu niemieckiego świadczył o tym, że Niemcy, nie mogąc wycofać się na wschód, wobec tempa pościgu sprzymierzonych, wycofują się na północny wschód, kierując trzy dywizje: 331, 346 i 711 na plaże Dunkierki, pozostawiając na naszym kierunku
„ad hoc” zorganizowane grupy bojowe, które w oparciu o przeszkody wodne mają nas opóźnić.
Tym bardziej zależało na szybkości, by nie pozwolić tym grupom bojowym uporządkować się i skrzepnąć w obronie. Ale dwie są szybkości. Jedna mierzona nogami piechura, konia czy obrotami silnika pojazdu mechanicznego. I druga, polegająca na nastawieniu z góry do manewru, do wymijania oporu, czy
obchodzenia, skracająca czas potrzebny na przygotowanie i nastawienie oddziałów.
Tę drugą niepomiernie ułatwiło wyjście do pościgu na dwie równoległe osie.
Tak więc od nocy 3 na 4 września dywizja działa na dwu osiach w celu opanowania przejść na Kanale Neuf Fosse.
Prowadzi na obu - 10 bryg. kaw. pancernej, z 3 bryg. strzelców w drugim rzucie z tym, że 10 bryg.kaw. ma raczej omijać opory, szczególnie w miejscowościach i przeć naprzód, a dopiero 3 bryg. strzelców ma wykańczać robotę przez zajmowanie i oczyszczanie miejscowości lub przechodzić do metodycznego forsowania rzeki i budowania mostu, gdy innym sposobem nie można przepchać się ku przodowi.
Dzień 4 września jest dniem walki z terenem, z trzema rzekami L’Authie, La Canche i Ternoise, szukaniem nieuszkodzonych mostów i przejść, schodzeniem z osi i wracaniem na nią, gdy przeszkoda wyminięta, ale w ostateczności wysuwana nas naprzód na rzekę Ternoise z brodem uchwyconym i wyzyskanym przez ładną akcję 24
p.uł. koło lasu Hesdin.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Zamiast widoku najbardziej dobijającego: tych sznurków wozów, ludzi ewakuowanych, uciekających z dobytkiem na gwałt łapanym, dzieci, kobiet, starców, z...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.