Elitarni bojownicy, jak Kel, albo istoty po starannym wojskowym przeszkoleniu stanowiły raczej normę niż wyjątek. Z jakiegoś powodu wszyscy złożyli przysięgę na wierność Hettonowi i jego organizacji.
Zannah wyobrażała sobie, że wszyscy oni uważają się za bohaterów albo przyszłych męczenników chwalebnej sprawy, czuła jednak do nich wyłącznie pogardę. Mimo żołnierskiego szkolenia byli właściwie dużymi dzieciakami. Gromadzili się w małych, mrocznych salkach, żeby szeptem omawiać tajemne plany i przygotowywać śmiechu warte akcje terrorystyczne przeciwko galaktycznemu rządowi, który nawet nie miał pojęcia o ich istnieniu.
Młoda kobieta gardziła nawet Kelem, chociaż musiała przyznać, że coś w nim ją pociąga.
Rozkochanie go w sobie nie było konieczne do wykonania zadania, ale Zannah chętnie sprawiła, żeby zwrócił na nią uwagę. Pociągała ją nie tylko jego uroda, ale także kryjąca się w nim pierwotna energia. W Twi’leku buzowała dzika arogancja, a jej aura otaczała dziewczynę, gdziekolwiek byli razem.
Uczennica Bane’a wiedziała, że żar Twi’leka pociąga ją głównie dlatego, że jej Mistrz był
zawsze taki chłodny. Od dziesięciu lat Bane był jej opiekunem. Wychowywał ją, chronił i szkolił w sposobach postępowania Sithów. Mimo to Zannah nie traktowała go jak ojca. Mistrz Sithów nie był dla niej okrutny ani jej nie wykorzystywał, ale także nie okazywał jej żadnych uczuć. Zero współczucia, zero empatii. Nie widział w niej kobiety, tylko swoją następczynię.
Wyłącznie to w niej cenił, nic więcej. Zannah była dla niego jedynie figurą w grze, potrzebną do kontynuowania dziedzictwa Sithów po śmierci Mistrza.
Zakuty w pancerz z orbalisków Bane nie byÅ‚ już wÅ‚aÅ›ciwie czÅ‚owiekiem. Gniew, nienawiść, miÅ‚ość, pożądanie – wszystkie te uczucia byÅ‚y tylko Å›rodkami do podsycania jego potÄ™gi. Tymczasem Zannah potrzebowaÅ‚a kogoÅ›, kto by o niÄ… dbaÅ‚. PotrzebowaÅ‚a ciepÅ‚a.
Pragnęła prawdziwych emocji. Bardzo za nimi tęskniła.
ZnalazÅ‚a je w Kelu. Twi’lek daÅ‚ jej coÅ›, czego nie mógÅ‚ dać Mistrz. Mimo to Zannah nawet do gÅ‚owy nie przyszÅ‚o, żeby zdradzić albo porzucić Dartha Bane’a. WidziaÅ‚a jego absolutnÄ… wÅ‚adzÄ™ nad MocÄ… i doÅ›wiadczyÅ‚a potÄ™gi ukrytej w nim Ciemnej Strony. Darth Bane byÅ‚ Ciemnym Lordem Sithów, a Zannah miaÅ‚a kiedyÅ› zdjąć mu koronÄ™ i zaÅ‚ożyć jÄ… na swojÄ… gÅ‚owÄ™. Nic – ani kapryÅ›ne usposobienie, ani pokusa emocjonalnego speÅ‚nienia, ani nawet
miÅ‚ość – nie mogÅ‚y jej powstrzymać przed upomnieniem siÄ™ o należne jej przeznaczenie.
Przy takich perspektywach Kel i pozostali rewolucjoniści w pokoiku byli tylko nic nieznaczącymi pionkami, wiodącymi nic nieznaczące życie. Liczyli się tylko dlatego, że Bane widział w nich potencjalną korzyść, a jej obowiązkiem było dopilnować, żeby wszystko, cokolwiek się stanie, zmieściło się w wielkim planie jej Mistrza.
Kel wyjawił jej swoje plany podczas romantycznego obiadu we dwoje. Rewolucjoniści zamierzali porwać kilku niższych stopniem miejscowych urzędników i przetrzymać ich dla okupu. Naprawdę wierzyli, że wywołane tą sensacją zainteresowanie środków masowego przekazu stanie się katalizatorem, który zjednoczy ludy Zewnętrznych Rubieży i skłoni ich do powstania w celu obalenia Senatu.
Byli żałośni w swojej naiwności, więc nic dziwnego, że Zannah postanowiła ich bez skrupułów wykorzystać w swoich planach. Byli niczym narzędzia, którymi można się posłużyć i wyrzucić, kiedy już spełnią swoją rolę... a tą rolą była śmierć. Dzięki nim Zannah będzie mogła wypełnić rozkazy swojego Mistrza.
– Drogie koleżanki, drodzy koledzy! – zaczÄ…Å‚ Kel, podnoszÄ…c gÅ‚os niczym wystÄ™pujÄ…cy na wiecu zawodowy mówca. – ZjednoczyliÅ›my siÄ™ w imiÄ™ wspólnej sprawy, czyli w celu caÅ‚kowitego i ostatecznego unicestwienia Republiki. Ale co zrobiliÅ›my dotÄ…d dla osiÄ…gniÄ™cia tego celu? Mówimy o rewolucji, a mimo to obawiamy siÄ™ dziaÅ‚aÅ„. Ten stan jednak wkrótce ulegnie zmianie. Za trzy dni zmusimy RepublikÄ™, żeby zaczęła siÄ™ z nami liczyć!
– Trzy dni? – zdumiaÅ‚a siÄ™ Cyndra, niebieskoskóra Chissanka. – O czym ty wÅ‚aÅ›ciwie mówisz?



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Jak na maÅ‚Ä… radykalnÄ… grupÄ™ AFW byÅ‚ jednak wyjÄ…tkowo zasobny w Å›rodki finansowe, a do ruchu przyjmowano tylko tych, którzy odznaczali siÄ™ szczególnymi,...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.