|
Przynajmniej jego własne pierwotne zamysły zostały zrealizowane, nową sieć zasilała magiczna moc ogniska, a heroldowie tylko ją wspomagali, i nie...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
Gdy nadejdzie wezwanie, ci, którzy nie będą akurat pochłonięci innymi, pilniejszymi sprawami, porzucą wszystko, by stawić czoło zagrożeniom wiszącym nad Valdemarem. Wreszcie, poza samą siecią, muszą powstać też zabezpieczenia... Vanyel wyłączył się z węzła mocy, ponieważ z tym zadaniem poradzić musiał sobie sam. Wyciszył się, odizolował od wszelkich zewnętrznych bodźców, a potem przyciągnął do siebie Savil. Razem zwrócili się ku vrondi i zawołali... Jedno przyleciało natychmiast, później tuzin, dalej sto. A oni wciąż wołali, aż napowietrzne stworzonka otoczyły ich zewsząd, tysiącami swych ciałek... Całe szczęście, że vrondi nie wiodły swej egzystencji w tym samym wymiarze rzeczywistości co ludzie, bo inaczej zadusiłyby na śmierć Vanyela i wszystkich obecnych w sali. Vanyel sięgnął ku vrondi ponownie, tym razem o wiele ostrożniej, i utworzył nowe połączenie między Wielką Siecią a mocą, z której czerpała swą siłę. Potem pokazał je zebranym vrondi, a Savil pouczyła je bez słów, że moc ta należeć będzie do nich... ...vrondi chciwie rzuciły się naprzód... - ...jeżeli - mówiła Savil, przytrzymując połączenie wciąż z dala od ich zasięgu. - Jeżeli? - Słowo to zabrzmiało echem, przerzucane od vrondi do vrondi, niesione na fali łaknienia, zwątpienia i jeszcze raz łaknienia. - Jeżeli? Jeżeli? Vrondi cofnęły się nieco, mierząc badawczymi spojrzeniami swych oczek oboje magów heroldów. Wreszcie odezwały się. - O co chodzi? Gdy Vanyel demonstrował, co mają robić, Savil wciąż wstrzymywała połączenie. Aby zasłużyć sobie na energię, vrondi musiały tylko uważać na magów. Nieustannie uważać na magów. I dawać im odczuć, że znajdują się pod ciągłą obserwacją. Vrondi zawirowały wokół Vanyela, potem wokół Savil - tysiące niebieskich oczek w malutkich chmurkach mgiełki. - To wszystko? - zapytał chór głosików myślomowy. - To wszystko - odparł Vanyel, odczuwając, że jego własna energia zaczyna się wyczerpywać. - Obserwować. I dawać im odczuć, że obserwujecie. Vrondi zatoczyły wokół niego krąg, rozważając propozycję. I w końcu, kiedy zaczynał się już niepokoić... - Zgoda! - wykrzyknęły. Pochwyciły pasmo energii... i zniknęły. Vanyel oderwał się od Savil, od splotu energii, i opadł z sił. - Na bogów - jęknął Kilchas. Vanyel uniósł głowę ze stolika, na który się osunął. - O niczym innym nie marzyłem. - Kilchas na wpół leżał na stole z głową nakrytą rękami i palcami zaplątanymi w siwej czuprynie. - Wydaje mi się - zagadnęła Lissandra, dokładnie wypowiadając każde słowo - że prześpię cały tydzień. Czy ten twój chwyt z vrondi odniósł jakiś skutek? - Zgodziły się - odrzekł Vanyel ze wzrokiem utkwionym w kulę opalizującego kryształu, spoczywającą po środku stolika, gdzie wcześniej leżało pięć kamieni. - Każdy mag przebywający w granicach Valdemaru będzie wiedział, że jest obserwowany. Jeśli nie jest stąd, albo knuje coś złego, będzie się czuł nieswój. W miarę przemieszczania się w głąb Valdemaru, będzie przyciągał do siebie coraz więcej vrondi i coraz gorzej będzie się czuł. - I dla uniknięcia wykrycia będzie musiał się dość szczelnie osłaniać - dodała Savil, osunąwszy się na oparcie krzesła całym ciężarem ciała. - Vrondi mają sporą wrażliwość na energię magiczną. A ciekawskie są jak wszyscy diabli. Podejrzewam, że w tym wypatrywaniu magów do naszych vrondi zaczną dołączać inne, dzikie, choćby tylko dla samej zabawy. - To dobrze... o ile tak będzie. - Lissandra z błędnym wyrazem twarzy sięgnęła swym myślodotykiem do samego środka kuli. - Ale to nam nie powie, że mamy naswym terytorium działających magów, chyba że uda ci się przekonać do tego vrondi. - Istotnie mam jeszcze inne plany - przyznał Vanyel. - Chciałbym nakłonić vrondi, żeby na obcych magów natychmiast reagowały przerażeniem... skoro są już włączone w sieć, ich przerażenie odczują również heroldowie. Ale tego jeszcze nie dopracowałem. Po pierwsze, nie chcę, aby reagowały w ten sposób na magów heroldów, a po drugie, nie jestem pewny, czy vrondi potrafią odróżniać magów. - Ani ja - odrzekła Savil z powątpiewaniem. - Mnie się wydaje, że wystarczy dać magom odczuć, że są obserwowani. Kiedy masz coś na sumieniu, już samo to sprawia, że robisz się przewrażliwiony. Gdy rozmawiali, Kilchasowi udało się wreszcie wstać. Teraz wyciągnął rękę w stronę kuli i próbował ją podnieść. Na widok jego miny w momencie, gdy pojął, że nie może tego zrobić, Vanyel zachichotał cicho. - Teraz to jest kamień-serce - usprawiedliwił się. - Jest wtopiony w stolik, a stolik z kolei w kamień pałacu i pokłady skał pod nim. - Och - westchnął Kilchas, z głuchym odgłosem opadając na krzesło. Vanyel opuścił osłony, po czym zwrócił się do jedynej osoby w pokoju, która nie odezwała się jeszcze ani słowem. Oparł się plecami o krzesło i skierował twarz ku Tantrasowi. - I jak? - zapytał. Tantras pokiwał głową. - Jest we mnie, jak nic. Jest tam coś, co przedtem nie było częścią mnie... - A co z ogniskami zapalnymi? - spytał Vanyel. Herold zamknął oczy i w skupieniu ściągnął brwi. - Próbuję myśleć o mapie - powiedział wreszcie, - Idę w kierunku granicy. To jest jak czytanie; kiedy zbliżam się do problematycznych miejsc, odczuwam coś podobnego do mdłości. Założę się, że gdybym miał przed oczami prawdziwą mapę, byłoby to jeszcze bardziej precyzyjne. Vanyel westchnął i zwiesił ramiona, poddając się swemu wyczerpaniu.
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- chanie trudno ze względu na jego wiek podeszły i brak „prezentacji”, a zwłaszcza ze względu
na brak odpowiednich referencji...
- Celem sporzdzania zapisu procesu jest przedstawienie takiego raportu z wywiadu, ktry by ilustrowa jego dynamik oraz zwizane z wywiadem myli, emocje i odczucia...
- W odniesieniu do swojego dzieciństwa Rick odkrył pewne głęboko zakorzenione przekonania, które były dokładnym odbiciem negatywnych przekonań jego ojca,...
- - Artoo nigdy by tego nie zrobił - oświadczyła z naciskiem przywódczyni Nowej
- Artoo? - zapytała, ścierając część zwęglonego lakieru z jego kopułki...
- - Jesteś przez to szczęśliwsza?- Szlag mnie trafia!- To po co pytasz?- Bo wydaje mi się, że cały należy do mnie, że muszę znać jego uczucia i fantazje...
- treci, ale swoj reakcj zaskoczenia, zdziwienia, zakopotania czylku moe wzbudzi w dziecku te same uczucia, rzucajc cie naspojrzenie dziecka na jego...
- W stosunku do kadego systemu mona take wyrni, obok teoretycznego badania jego zasad, jakie w stosunku do jzyka np...
- Gildor oparł się wygodnie w swoim krześle; wyraz błogiego zadowolenia malujący się na jego twarzy dodawał mu urody, o ile ktoś nie wpatrzył się zbyt uważnie w...
- dni straszliwych, gdy dwoje dzieci jego już w trumienkach z izby wyniesiono, skamieniał on
do ostatka, mowę jakby utracił i oczy miał jak sowa we dnie czerwone i...
- Sobroskin rozmyślał przez chwilę, potem otworzył sejf i wyjął z niego akta, które na jego prośbę przysłał mu nieoficjalnie stary przyjaciel z radzieckiego...
|
|