ďťż

W każdym razie nie tu można szukać trwałego gruntu pod budowa nie
liczšcej się z chwilowymi konstelacjami myœli polskiej. Jeden z głębszych i
ciekawych pisarzów naszych p. Tadeusz Ulanowski w jednym ze swych odczytów:
"Mieszczanin polski" kreœlił, o ile ocenić mogłem ze sprawozdań
dziennikarskich, - obraz społeczny, w którym polskie mieszczaństwo,
reprezentowane przez Wokulskiego odgrywało rolę moralnej podstawy pod budowę
gmachu przyszłoœci. Zdaje mi się, że minšł czas, w którym tego rodzaju próby
mogłyby wydać rezultaty chociażby takie, jak te, które dał Saint-Simonizm we
Francji. W Saint-Simonizmie mieliœmy do czynienia z pewnego rodzaju
samowychowaniem przedsiębiorczoœci kapitalistycznej. Miało to miejsce w
czasach, gdy konkurencja wszechœwiatowa nie uczyniła raz na zawsze kapitału
zależnym od innych, nie majšcych nic wspólnego z jakimikolwiek ideologicznymi
względami - warunków. Utopizm został pobity przez automatyczny rozwój kapitału
i kapitalista dzisiejszy, o ile chce spełnić w ogóle jakškolwiek bšdŸ rolę -
t. j. prze de wszystkim utrzymać się na powierzchni ekonomicznej - musi przede
wszystkim liczyć się z wymaganiami, narzucanymi mu przez nieopanowany i w
każdym razie niezawisły od jego woli proces. Chwilowe napięcie polityczne,
przejęcie się ideš bojkotu towarów pruskich wytworzyły w przemijajšcej
psychologii polskiego mieszczaństwa pewne cechy, które mogš wprowadzić w błšd
umysły, nie przyzwyczajone do poddawania swych konstrukcji kontroli
sprawdzianów ekonomicznych. Przyłšcza się tu niewštpliwie zamiar polemiczny
wykazania, że narodowa demokracja nie odzwierciedla nawet charakteru polskiego
mieszczaństwa. Gdy idzie o to, sprawa przedstawia się w sposób nieco bardziej
skomplikowany, i zdaje się w interesie szczeroœci należy się jasno
wypowiedzieć. Narodowa demokracja różni się tym od organizacji postępowych, iż
opierajšc się narożnych elementach klas posiadajšcych, prowadzi politykę
samoistnoœci narodowej. Można powiedzieć, że właœnie dlatego, iż już dziœ
zagadnienie Polski jest dla narodowej demokracji zagadnieniem politycznym,
mogš dla niej istnieć tylko pierwiastki, posiadajšce byt jurydyczny wobec
dzisiejszej œwiadomoœci prawno-politycznej. (Naturalnie przyczynowy zwišzek
jest tu wręcz przeciwny). Tylko jako stronnictwo, opierajšce się na
dzisiejszym prawno-społecznym ustroju narodowa demokracja może figurować
choćby tylko w opinii swojej jako polityczna reprezentacja narodu. Dalsze jej
losy sš œciœle uwarunkowane przez tę podstawę- musi ona mieć na względzie
kulturalne wymagania włoœciaństwa, a raczej pierwiastków zapewniajšcych
przeważny wpływ nad włoœciaństwem ogólnym interesom klas posiadajšcych: stšd
jest ona nieraz kulturalnie bardziej reakcyjna, niż nawet zdawałby się tego
wymagać przeciętny poziom naszego mieszczaństwa. Mieszczaństwo wypiera się n.
d. i wstydzi; politycznie jednak narodowa demokracja czyni raczej więcej niż
mniej, niż to, co jej klasowa natura naszego mieszczaństwa czynić w ogóle
pozwala. Mieszczaństwo nie tylko nie jest zdolne do jakiejkolwiek inicjatywy,
ale lęka się każdego ruchu, - opierajšc się na nim, można prowadzić jednš
tylko politykę: kapitulacji bez zastrzeżeń. Narodowa demokracja maskuje to
swoje tragiczne położenie i aby to czynić mogła, musi zachować oparcie w
reakcyjnej masie drobno - mieszczaństwa i wielko-chamstwa (wszystko to, co
żyje z bezpoœredniej eksploatacji majšcych ziemię lub bezrolnych włoœcian -
producentów). Stšd jej reakcyjnoœć kulturalna (schlebiajšca niechlujnym i
leniwym instynktom umysłowym ideologów partyi) jest faktycznš podstawš
politycznej mocy. Postępowe "zrzeszenia", "zwišzki" "pseudo-partie" -
zwolnione przez zwycięstwo narodowej demokracji od koniecznoœci
kompromitowania się, stwarzajš sobie pozycję z wytykania tych czynów narodowej
demokracji, które sš wynikiem ogólnego jej położenia. Mieszczaństwo polskie,
które jest położenia tego sprawcš, usiłuje samo siebie okłamać i platonicznie
współczuje nie wymagajšcym od niego żadnej inicjatywy politycznej postępowcom.
Narodowa demokracja ma w naszych oczach tę przynajmniej zasługę, że
podtrzymuje postulat politycznej samoistnoœći, że w formach reakcyjnych, ale
szczerze, i głęboko reprezentuje instynkt odpornoœci narodowej. Narodowa
demokracja jest mi wrogiem, ale wrogiem, a nie złudzeniem. Jest rzeczywista i
wymaga rzeczywistoœci, by się jej przeciwstawić było można. Polski postęp,
jako polityka (nikt nie podaje w wštpliwoœć jego zasług kulturalnych), jest
utopiš i czymœ gorszym: demagogiš, wyzyskujšcš jako przywilej swojš politycznš
nieudolnoœć. W rozwoju naszej samowiedzy politycznej jest to moment wsteczny,
absolutnie destrukcyjny, moment wiecznej niedojrzałoœci, pragnšcej się
narzucić jako stan trwały. Rzeczywistoœciom - rzeczywistoœć tylko
przeciwstawiać można: - i dlatego raz jeszcze powtarzam: tylko opierajšc się
na Polsce pracujšcej, można stwarzać dzisiaj narodowš samowiedzę. Czy dziœ
Polska ta może mieć swš politykę i jakš może być ona, to już nie należy do
rzeczy. Politykę narodowo-demokratycznš usiłowaliœmy przedstawić jako
koniecznoœć dziejowego położenia polskich klas posiadajšcych. Nie myœlimy, aby
błędy polityczne były tak zgubne, a szczególniej, aby tak zgubne były pewne,
że tak powiem, usterki w deklamacji (a wielka częœć zarzutów przeciw narodowej
demokracji podnoszonych do tej należy dziedziny), sšdzimy natomiast, że ważnš
jest rzeczš, aby samo-wiedza kulturalna nie opierała się na tak kruchych i
wštłych podstawach, jak na lata choćby obliczone konstelacje polityczne. Tu
idzie nam o tę samowiedzę tylko i dla niej nie znajdujemy żadnej innej
podstawy, prócz tej, którš najœciœlej oznaczyć można w ten sposób: œwiadoma
klasa robotnicza organizuje całe moralne i umysłowe życie narodu, broni jego
samoistnoœci na zewnštrz, umacnia, rozwija i kształtuje wewnętrzne jego życie.
Tylko na tym, co wytrzymuje miarę dalekiej przyszłoœci, co samo w sobie ma
pewnoœć, że przyszłoœć tę zrodzi, budować można myœl, która wychowywać ma



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  sprawiajš, że cała działalnoœć polskich postępowych zrzeszeń, o ile nie ma onana celu bezpoœredniej kulturalnej twórczoœci, jest tak przeraŸliwie...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.