Po przemianach politycznych w 1989 roku także w budownictwie
mieszkaniowym miały nastąpić wyczekiwane zmiany. W projekcie
rządowym z początku lat dziewięćdziesiątych założono, że rozwo-
jem powszechnego wielorodzinnego budownictwa mieszkaniowego
2 Należy jednak odnotować takie zjawiska, jak posiadanie drugich domów let-nich na obszarach podmiejskich, czy daczy tworzących nieraz większe skupiska na atrakcyjnych obszarach wiejskich wokół miast, które są wcześniejsze niż aktualnie obserwowane zjawiska suburbanizacji, a dotąd były przedmiotem zainteresowania np. turystyki i geografi i (zob. Kajdanek 2011a; Kowalczyk 1994; Czarnecki i Heff ner 2008: 29–46; Coppock 1977; Gallent i Tewdwr-Jones 2001; Gallent 2007; Paris 2009).
12
dla ludzi o średnich i niskich dochodach zajmą się Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Zamożniejsi obywatele mieli korzystać
z budownictwa własnościowego, realizowanego przez deweloperów,
na prawach wolnorynkowych, na podstawie zaciąganych w komercyj-
nych bankach kredytów hipotecznych. Gminom miała przypaść rola
gospodarza terenów, by wszystkie te formy budownictwa mieszkanio-
wego mogły być na nich realizowane. Na gminach również spoczął
obowiązek zapewnienia mieszkań socjalnych dla najuboższych.
Tymczasem kasy mieszkaniowe, które powstały w 1997 roku
i miały być źródłem rodzimego kapitału dla rozwoju budownictwa
mieszkaniowego, upadły. Ich rolę przejęły komercyjne banki (zwykle
z udziałem kapitału zagranicznego), udzielające wysoko oprocen-
towanych kredytów hipotecznych. Jednocześnie, zmniejszające się
subwencje na budownictwo z budżetu centralnego powodowały, że
gminy nie mogły realizować zadań ustawowych. Defi cyt mieszkań po
kilkunastu latach transformacji, mimo ich (pozornie) coraz większej
dostępności, szacuje się na większy niż w 1989 roku. Według danych
GUS, w 2002 w Polsce nadal brakowało ok. 1,6 mln lokali mieszka-
niowych. Natomiast różnica pomiędzy istniejącymi zasobami miesz-
kaniowymi a liczbą gospodarstw domowych w 2007 roku wynosiła
prawie 1,3 mln, co oznacza, że osoby prowadzące te gospodarstwa
domowe nie mieszkają „u siebie”.
„Normatyw projektowania mieszkań i budynków mieszkalnych
wielorodzinnych w miastach i osiedlach” został wprowadzony na
mocy Uchwały Rady Ministrów z dnia 20 sierpnia 1959 roku. Nor-
matyw ustalał normę 11 m2 powierzchni użytkowej na osobę i wpro-
wadzał średnią wielkość mieszkania o powierzchni użytkowej 44 m2.
Uznano wówczas, że mieszkania nie tylko mają być budowane zgod-
nie z normatywem, ale także, że należy dążyć do uwzględniania jego
dolnej, a nie górnej granicy, co oznaczało na przykład typową wiel-
kość mieszkania trzypokojowego – 33 m2, a czteropokojowego – 42 m2
(Basista 2001). W 1964 roku wprowadzono jeszcze niższy standard
budowlany, tzw. podstawowy (Jarosz 2010).
Stałe pogarszanie się stanu technicznego mieszkań komunalnych
w miastach w okresie transformacji było konsekwencją przekazania
własności budynków czynszowych poszczególnym gminom. Państwo
13
przestało dotować remonty budynków czynszowych, a gminy, chcąc się pozbyć przynajmniej w części kłopotliwego zasobu, coraz częściej
decydowały się na sprzedaż mieszkań ich dotychczasowym najem-
com. Jednakże środki ze sprzedaży mieszkań nie wracały do budże-
tów przeznaczonych na gospodarkę mieszkaniową, lecz uzupełniały
inne luki w budżetach gminnych. Doprowadziło to do zapaści w ob-
szarze remontów kapitalnych i stałego niedoboru środków na inne
prace naprawcze. Stan starej zabudowy wielorodzinnej w miastach
ulega skrajnej dekapitalizacji, a procesy rewitalizacji podejmowane
przez niektóre miasta są tylko kroplą w morzu potrzeb. Polska subur-
banizacja jest też napędzana odpływem ludności z coraz szybciej de-
gradujących się, najpierw przestrzennie, a potem społecznie, wielkich zespołów mieszkaniowych wybudowanych w latach sześćdziesiątych
i siedemdziesiątych XX wieku. Ich żywotność obliczano, w zależności
od użytych materiałów, na czterdzieści do sześćdziesięciu lat. Obecnie podejmowane działania rewitalizacyjne, czyli de facto remontowe, nie wpłyną w znaczący sposób na poprawę warunków życia w blokowi-skach. Przypomnijmy, że 40% Polaków mieszka w blokach na osied-
lach mieszkaniowych (CBOS 2010).
Poza wymienionymi czynnikami makrostrukturalnymi sprzy-
jającymi wypychaniu bardziej zasobnych mieszkańców z mieszkań
w mieście, ogromną rolę odgrywają także mechanizmy społeczne za-
chęcające jednostki do tego, by w sytuacji wyboru decydować się na
zamieszkanie poza miastem, takie jak moda na „wiejskość” (Śpiewak
2011), prestiż przypisywany posiadaniu domu pod miastem, kreowa-
ny przez deweloperów i media (Kajdanek 2009). Skuteczność i siłę
oddziaływania tych mechanizmów odzwierciedliły przeprowadzone
w 2006 roku badania opinii (CBOS 2006), z których wynika, że w po-
równaniu z rokiem 1998 wyraźnie przybyło osób deklarujących chęć
zamieszkania na wsi (z 30% do 42%), ubyło natomiast zwolenników
miejskiego życia (z 67% do 55%).
Pojawienie się procesów rynkowych w sferze gospodarki grun-
towej i mieszkaniowej w okresie transformacji zróżnicowało szanse
mieszkańców miast na poprawę swojej sytuacji mieszkaniowej. Na
dynamikę zmian na rynku mieszkaniowym wpłynęła zwłaszcza pry-
watyzacja zasobów komunalnych w miastach i możliwość zaciągania
14
kredytów hipotecznych, co wzmocniło aktywa ekonomiczne części członków społeczeństwa i pozwoliło im realizować swoje, zbyt długo
już odkładane, marzenia mieszkaniowe w strefi e podmiejskiej.
Niska jakość powstałej substancji mieszkaniowej i tańsza ziemia



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  lionów mieszkań, to nie udało się rozwiązać problemu głodu miesz- kaniowego ani istnienia substandardowej substancji mieszkaniowej (według...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.