Nie chcieli uciec od religii jako takiej, lecz od kłótni o nią, dlatego zabrali na Armagh tylko katolików.
– Ale niedługo po wylądowaniu doszło do rozłamu. Wtedy była to jeszcze czysto katolicka kolonia, a schizma dotyczyła skali fundamentalizmu, nie była jawną herezją. Schizmatycy chcieli mszy po łacinie i tego typu rzeczy. Ale to oczywiście groziło rozpętaniem konfliktu na nowo.
Dlatego aby zapobiec nowej fali religijnych wojen, powołano miejscową wersję Kolegium Papieskiego, które miało określać, co jest religijnie dopuszczalne.
– O, cholera – powiedział cicho Roger. – To był... kiepski pomysł. Nikt z nich nie uczył się historii?
– Owszem – odparła smutno Kosutic – uczyli się. Ale myśleli, że tym razem uda im się zrobić wszystko tak, jak trzeba. Inkwizycja, Wielka Dżihad z początku dwudziestego pierwszego wieku, Wyginięcie Braterstwa i wszystkie inne krucjaty i Likudy nie wchodziły w grę. Najgorsze było to, że Orzekający byli w gruncie rzeczy dobrymi ludźmi. Błądzącymi, ale dobrymi.
W końcu droga do Nieba jest wybrukowana dobrymi intencjami. Jak większość gorliwych wierzących, myśleli, że Bóg nimi pokieruje. Że ich sprawa jest szlachetna i że ci, którzy na długo
przed nimi spaprali ją, w przeciwieństwie do nich samych popełnili jakiś błąd już w założeniach.
– A nie dlatego, że byli po prostu ludźmi. – Roger pokręcił głową. – Tak samo jak redystrybucjoniści, którzy nie uważają Ardańskiej Dekonstrukcji za przykład, do czego to prowadzi.
– Z historii można się nauczyć jednego, Wasza Wysokość: wszyscy jesteśmy skazani na jej powtarzanie. Na czym to skończyłam?
– Ustanowili inkwizycję.
– Nie o to im chodziło, ale tak to wyszło. – Kosutic ponuro wzruszyła ramionami. – Było źle.
Takie sprawy przyciągają... paskudne typy. Nie tyle socjopatów, chociaż ich też, ale ludzi, którzy są tak pewni własnej prawości, że już nie dostrzegają zła.
– Ale pani jest satanistką. Ciągle mówi pani o „Jego Niegodziwości”, dlaczego więc nie podoba się pani koncepcja zła? – Kosutic znów wzruszyła ramionami.
– Pierwsza zorganizowana opozycja przeciwko Kolegium była czysto świecka. Ruch oporu miał w swoim manifeście punkt domagający się zniesienia na zawsze wszystkich religii. Ale planeta była za bardzo pogrążona w religijnych rozważaniach, żeby coś takiego przeszło, a Orzekający, Wskazujący Prawdę nazywali wszystkich członków ruchu oporu „sługami szatana”.
– Więc zamiast zwalczać tę etykietkę, postanowiliście ją przyjąć.
– I zmienić – zgodziła się Kosutic. – W końcu wygraliśmy, a częścią ugody pokojowej było zagwarantowanie w konstytucji wolności wyznania. Wtedy satanizm był już religią dominującą, a chrześcijaństwo, a przynajmniej jego armaska wersja, zupełnie się zdyskredytowało. Jest taka starożytna zasada głosząca, że gdyby szatan kiedykolwiek zastąpił Boga, musiałby czynić to samo, co On. A żeby nasza religia była dobra dla wszystkich, o co od początku nam chodziło, musieliśmy być dobrzy. Różnica między armaskim satanizmem i katolicyzmem polega na odrzuceniu zwierzchności papieża, wprowadzeniu do liturgii kilku dzwonków i gwizdków zapożyczonych z wierzeń Wicca i zwracaniu się do szatana zamiast do Trójcy. Tak naprawdę to episkopalianizm, dlatego pana porównanie mnie do biskupa wydało mi się tak zabawne.
Mówiąc to, Kosutic jednocześnie obserwowała grupę szturmową. Wykonywane teraz ćwiczenie było proste, miało pomóc marines przestawić się na myślenie o walce na bliskie odległości. Właśnie grupa nie sprawdziła wszystkich zakamarków pomieszczenia i „wróg”
ukryty za filarem wyeliminował jej dowódcę.
– Diabeł tkwi w szczegółach – mruknęła Kosutic.
– Aha – zgodził się Roger. – Nie idzie im najlepiej.
Macek zareagował na zagrożenie, odsłaniając własny sektor. W tym momencie inny ukryty przeciwnik wykorzystał to i „zdjął” Berenta. Kosutic rozdęła nozdrza, a Roger uśmiechnął się w duchu, wyobrażając sobie słowa morderczej krytyki, które na pewno właśnie układała. Ale
sierżant jako osoba, dla której podzielność uwagi jest rzeczą naturalną, podjęła opowieść, jednocześnie patrząc, jak „ginie” Berent.
– Jedną z większych różnic między kościołem rzymskim a armaskim satanizmem jest nacisk, jaki kładziemy na Ostateczny Konflikt i przygotowania do niego – ciągnęła ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy. – Wierzymy, że chrześcijanie to frajerzy, bo gdyby Bóg naprawdę rządził, wszystko wyglądałoby lepiej. Wierzymy, że Lucyfer został wygnany nie przez Boga, ale przez inne anioły, i że to właśnie te anioły uciszyły Jedynego, Prawdziwego Boga. Naszym zadaniem w Ostatecznym Konflikcie jest wesprzeć siły dobra i tym razem wygrać.
Odwróciła się do księcia i uśmiechnęła, widząc jego szeroko otwarte ze zdziwienia oczy. Nie był to szczególnie pociągający uśmiech.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  – Pierwsi koloniści byli Irlandczykami, którzy chcieli uniknąć wciąż trwających w ich kraju religijnych sporów, ale pragnęli zachować swoją...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.