Nie będę więc już do tego wracał w obecnych wywodach. Wspomnę tylko, że skuteczna obrona przed nadużywaniem reguły niedostępności wymaga rozróżnienia niedostępności rzeczywistej od sztucznie sfabrykowanej przez praktyków wpływu społecznego, usiłujących za jej pomocą wymusić naszą uległość wobec ich oferty.
 
OSZUKANY
Peter Kerr
New York Times
NOWY JORK - Daniel Gulban nie pamięta, w jaki sposób zniknęły oszczędności całego jego życia.
Pamięta tylko przyjemny głos sprzedawcy w słuchawce telefonu. Pamięta też marzenia o fortunie opartej na ropie i srebrze. Po dziś dzień 81-letni emeryt nie może jednak zrozumieć, w jaki sposób oszuści byli w stanie go przekonać, aby się rozstał ze swoimi osiemnastoma tysiącami dolarów oszczędności.
"Chciałem tylko trochę podreperować swój los u schyłku życia" mówi Gulban, mieszkaniec Holder na Florydzie. "Kiedy jednak prawda wyszła na jaw, nie mogłem jeść ani spać. Schudłem o 15 kilo. Dotąd nie mogę uwierzyć w to, że mogłem zrobić cos równie głupiego".
Gulban padł ofiarą coraz częściej uprawianego oszustwa polegającego na tym, że upatrzoną ofiarę wprowadza się do zatłoczonego pomieszczenia biurowego, w którym tuzin czy więcej sprzedawców równocześnie prowadzi telefoniczne pertraktacje z tysiącami - najwyraźniej - klientów. Tego rodzaju organizacje przestępcze corocznie wyłudzają setki milionów dolarów od niczego nie podejrzewających klientów - twierdzi w swoim zeszłorocznym raporcie badająca tę sprawę podkomisja Senatu Stanów Zjednoczonych.
"Oszuści posługują się robiącym dobre wrażenie adresem na Wall Street, kłamstwem i mistyfikacją celem nakłonienia ludzi, by topili swoje pieniądze w różnych niezwykle obiecujących przedsięwzięciach" mówi minister sprawiedliwości stanu Nowy Jork, Robert Abrams, który w ciągu ostatnich czterech lat badał ponad tuzin przypadków oszustw tego rodzaju. "Ofiary oszustwa zostają czasami przekonane do zainwestowania oszczędności całego swojego życia".
Orestes J. Mihaly, asystent ministra sprawiedliwości stanu Nowy Jork, kierujący biurem ochrony inwestorów powiedział nam, że takie oszukańcze przedsiębiorstwa działają zwykle trzyetapowo. Etap pierwszy rozpoczyna rozmowa telefoniczną w której sprzedawca przedstawia się ofierze jako reprezentant kompanii, której nazwa i adres budzą szacunek. W rozmowie tej poprzestaje na prośbie, aby przyszły klient zgodził się na przesłanie mu odpowiednich materiałów informacyjnych.
W rozmowie drugiej, opowiada Mihaly, sprzedawca informuje o ogromnych zyskach, jakie może przynieść pewna inwestycja i powiadamia klienta, że niestety okres, w którym można było w ten świetny interes inwestować, już się skończył. Następujący wkrótce potem trzeci telefon oferuje jednak klientowi wyjątkową możliwość zainwestowania w dany interes - pod warunkiem jednak, że zdecydowałby się na to bardzo szybko.
"Idzie oczywiście o to, aby zawiesić marchewkę przed nosem klienta i czym prędzej odebrać" mówi Mihaly. "Wszystko to po to, aby nakłonić ludzi do kupowania w pośpiechu, bez dłuższego namysłu". Czasami dzwoniący sprzedawca jest wyraźnie zdyszany, gdyż, jak mówi klientowi, "Przybiegł z sal, w której odbywa się sprzedaż, aby powiadomić go czym prędzej o otwierającej się możliwości transakcji".
Właśnie tego rodzaju zabiegi przekonały Gulbana, aby rozstał się ze wszystkimi swoimi oszczędnościami. W 1979 roku, dzwoniący doń wielokrotnie nieznajomy przekonał Gulbana, by przekazał telegraficznie 1756 dolarów na konto w Nowym Jorku celem "zakupu srebra". Po serii następnych telefonów, ten sam sprzedawca przekonał go do przekazania w podobny sposób 6000 dolarów na zakup surowej ropy naftowej. Gulban wysłał w końcu na tę ostatnią inwestycję dalsze 9740 dolarów, jednak przyobiecane zyski nigdy nie nadeszły.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  * Nie negujÄ…c zalet ani niebezpieczeÅ„stw takiej prostej reguÅ‚y oceniania przedmiotów czy możliwoÅ›ci chciaÅ‚bym zauważyć, że te zalety i niebezpieczeÅ„stwa...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.