|
- Nie jesteś przypadkiem nowicjuszką, nieprawdaż? - Słyszał, że nowicjuszki chodzą ubrane w biel, ale w jej przypadku nie wydawało się to możliwe...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
"Przy niej Elayne wygląda jak kundel". Elayne. Kolejne imię rozbłysło mu w głowie. - Raczej nie - powiedziała gniewnie, wykrzywiając usta. - Powiedzmy raczej, że jestem kimś, czyje interesy są zbieżne z twoimi. Te... Aes Sedai mają zamiar cię wykorzystać, ale tobie się to raczej spodoba, przynajmniej po części, jak sądzę. I zaakceptujesz to. Ciebie nie ma potrzeby przekonywać do poszukiwania sławy. - Wykorzystać mnie? - Wspomnienia powróciły, przypomniał sobie, że myślał tak, ale w odniesieniu do Randa, że chcą wykorzystać Randa, nie zaś jego. "Nie będą miały żadnego przeklętego pożytku ze mnie. Światłości, nie pozwolę na to!" - Co masz na myśli? Ja nie jestem ważny. Nikt nie może mieć ze mnie żadnego pożytku prócz mnie samego. Jaka znowu sława? - Wiedziałam, że ciebie przede wszystkim to zainteresuje. Gdy uśmiechnęła się, zawirowało mu w głowie. Przeczesał dłonią włosy. Koc zaczął się ześlizgiwać, ale zanim opadł całkowicie, pośpiesznie go schwycił. - Teraz posłuchaj. Ja ich nie interesuję. - "A co z tym, że zadąłem w Róg?" - Jestem po prostu rolnikiem. - "Być może one sądzą, iż w jakiś sposób związany jestem z Randem. Nie, Verin powiedziała..." Nie był pewien, co dokładnie powiedziała Verin, albo Moiraine, sądził jednak, że większość Aes Sedai nic nie wie o Rundzie. Miał zamiar dopilnować, by wszystko tak pozostało, przynajmniej do czasu, kiedy dawno już go tutaj nie będzie. - Po prostu zwykłym wieśniakiem. Chciałbym jedynie zobaczyć trochę świata, a potem wrócić na farmę do ojca. "Co ona miała na myśli, mówiąc: sława?" Selene potrząsnęła głową, jakby słyszała jego myśli. - Jesteś o wiele ważniejszy, niźli ci się zdaje. Z pewnością dużo bardziej ważny, niż sądzą te, tak zwane, Aes Sedai. Możesz zdobyć sławę, jeśli będziesz na tyle mądry, by im nie ufać. - Twoje słowa bez najmniejszej wątpliwości wskazują na to, że sama im nie ufasz. - "Tak zwane?" - Przyszła mu do głowy pewna myśl, ale nie był w stanie wypowiedzieć jej wprost. - Czy ty jesteś...? Czy ty...? Nie było to coś, o co łatwo kogoś oskarżyć. - Sprzymierzeńcem Ciemności? - Pomogła mu, w jej głosie brzmiała drwina. Zdawała się rozbawiona, nie zagniewana. W tonie głosu dało się nawet wyczuć pogardę. Jednym z tych wzruszających wyznawców Ba'alzamona, którzy uważają, że obdaruje ich nieśmiertelnością i siłą? Nie jestem niczyją wyznawczynią. Jest taki człowiek, przy którego boku stanę, ale nie będę nikomu służyć. Mat zaśmiał się nerwowo. - Oczywiście, że nie. "Krew i popioły, Sprzymierzeniec Ciemności nie powie o sobie, że jest Sprzymierzeńcem Ciemności. Jeżeli jednak należy do nich, na pewno ma przy sobie zatrute ostrze". Przed oczyma stanęło mu niejasne wspomnienie kobiety ubranej jak szlachetnie urodzona, Sprzymierzeńca Ciemności ze śmiercionośnym sztyletem w wysmukłej dłoni. - Wcale nie to miałem na myśli. Wyglądasz... Wyglądasz jak królowa. To właśnie chciałem powiedzieć. Czy jesteś damą? - Mat, Mat, musisz się nauczyć mi ufać. Och, ja również cię wykorzystam... masz zbyt podejrzliwą naturę, szczególnie od czasu gdy nosiłeś ten sztylet, abym spróbowała się do tego nie przyznać... ale sposób, w jaki cię wykorzystam zapewni ci i bogactwo, i władzę, i sławę. Nie będę cię niewolić, już dawno przekonałam się, że mężczyźni działają skuteczniej wtedy raczej, gdy są przekonani, niż wówczas kiedy się ich zmusza. Te Aes Sedai nawet sobie nie wyobrażają, jaki jesteś ważny, a on będzie starał się odwieść cię od twych zamiarów lub zabić, lecz ja mogę dać ci to, czego pragniesz. - On? - wyrzucił z siebie Mat. "Zabić mnie? Światłości, to o Runda im chodzi, nie o mnie. W jaki sposób dowiedziała się o sztylecie? Przypuszczam, że już cała Wieża wie." - Kto chce mnie zabić? Usta Selene zacisnęły się, jakby zrozumiała, że powiedziała zbyt wiele. - Wiesz, czego chcesz, Mat, a ja wiem o tym tak samo dokładnie jak ty. Musisz wybrać, komu zaufać, żeby osiągnąć swój cel. Przyznaję, iż mam zamiar cię wykorzystać. Te Aes Sedai nigdy nie powiedzą ci nawet tyle. Ja poprowadzę cię do bogactwa i chwały. One uwiążą cię na smyczy, na której pozostaniesz do czasu aż sczeźniesz. - Dużo mówisz - wtrącił Mat - ale skąd mam wiedzieć, ile z tego jest prawdą? W jaki sposób mam się przekonać, że mogę zaufać ci w większym stopniu niż im? - Słuchaj tego, co ci mówią i bacznie zwracaj uwagę na to, co zatajają. Czy powiedziały ci, że twój ojciec przybył do Tar Valon? - Mój tata był tutaj? - Był tu człowiek nazywający się Abell Cauthon wraz z drugim noszącym imię Tam al'Thor. Słyszałam, że naprzykrzali się wszystkim tak długo, dopóki nie uzyskali audiencji, chcąc dowiedzieć się, gdzie jesteś ty i twoi przyjaciele. A Siuan Sanche odesłała ich z pustymi rękami, z powrotem do Dwu Rzek, nie informując ich nawet, czy jesteście jeszcze wśród żywych, czy nie. Czy powiedzą ci o tym, jeśli nie zapytasz? Przypuszczalnie nawet wtedy nie, bowiem mógłbyś zechcieć uciec do domu. - Mój tata myśli, że nie żyję? - zapytał powoli Mat.
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- typ drukarki (Printer type) jako jeden z mo¿liwych przedstawionych ju¿w opisie opeji Printers:Print s~rver : pNew printer : PPrinter...
- Jesteœmy niekiedy œwiadkami innych stwier wkrótce opuszcz¹ rodzinny dom", albo: „Ro ' Te i tym podobne stwierdzenia dotycz¹ nie ci w œcis³ym znaczeniu tego s³owa, lecz t ich...
- Poniewa¿ ludzie maj¹ mo¿liwoœæ wykazywania rozmaitych zachowañ, na przyk³ad jedzenia, agresji czy pró¿nowania, rodzi siê pytanie o warunki wywo³uj¹ce takie zachowania...
- – Czy jestem przejÅ›ciem?– JesteÅ›...
- - Jesteś przez to szczęśliwsza?- Szlag mnie trafia!- To po co pytasz?- Bo wydaje mi się, że cały należy do mnie, że muszę znać jego uczucia i fantazje...
- – Jestem pewien, że wszyscy tu jesteÅ›my przyjaciółmi, Pedi – powiedziaÅ‚ książę, kÅ‚adÄ…c rÄ™kÄ™ na jej plecach, kiedy go mijaÅ‚a...
- Inn¹ instytucj¹, s³u¿¹c¹ przyspieszeniu biegu postêpowania s¹dowego, jest mo¿liwoœæ przeprowadzenia - za zgod¹ stron - postêpowania dowodowego tylko czêœciowo,...
- przezeń raport poruszył do głębi Napoleona: „Czy być
może? — zawoÅ‚aÅ‚ — nie jesteÅ›cie zatem dość liczni?...
- — Wybaczam ci panie, albowiem nie jesteÅ› winien mej Å›mierci — pamięć podpowiedziaÅ‚a mu stosowny cytat...
- * Nie negując zalet ani niebezpieczeństw takiej prostej reguły oceniania przedmiotów czy możliwości chciałbym zauważyć, że te zalety i niebezpieczeństwa...
|
|