Jedno źródło podawało nawet, iż książę Dorzeczny osobiście podziękował księżnej Gracji i często pragnął z nią tańczyć tego wieczoru, co omal nie zrodziło nowego, zupełnie innej natury konfliktu pomiędzy sąsiadującymi księstwami.
345
Cieszyłem się z sukcesu księżnej. Słyszałem nawet opinie, że sam następca tronu powinien sobie znaleźć damę serca o podobnych zaletach. Ponieważ tak często wyjeż-
dżał w sprawach krajowych czy w pościgu za najeźdźcami, ludzie zaczęli odczuwać
potrzebę obecności silnego władcy w domu. Stary król Roztropny nominalnie ciągle
był naszym władcą. Ale, jak zauważył Brus, lud patrzył w przyszłość.
— W dodatku — mawiał Brus — ludzie lubią wiedzieć, że na następcę tronu czeka
ciepłe łoże. Mają wtedy o czym pomarzyć. Niewielu z nich może sobie pozwolić na
romantyczność w życiu, więc chętnie sobie wyobrażają jedwabne życie króla. Albo
księcia.
Jednak sam książę Szczery, o czym dobrze wiedziałem, nie miał czasu myśleć o cie-
płym łożu, a właściwie w ogóle o jakimkolwiek łożu. Kuźnia była zarówno przykładem,
jak i groźbą. Wkrótce nadeszły wieści o trzech innych napadach. Niewielka osada Rola, położona na Wyspach Pobliskich, została najwyraźniej napadnięta i zarażona kuźnicą —
jak zaczęto nazywać zarazę — kilka tygodni wcześniej niż Kuźnia. Wieści z lodowych
wybrzeży szły wolno, ale gdy wreszcie dotarły, okazały się wyjątkowo ponure. Miesz-
kańcy Roli także zostali zakładnikami. Rada osady, podobnie jak Roztropny, dała się
346
zmylić ultimatum najeźdźców ze szkarłatnych okrętów. Nie zapłacili. Więc identycznie jak w Kuźni, zakładnicy zostali oddani, w większości zdrowi na ciele, lecz pozbawieni jakichkolwiek ludzkich uczuć. Plotka niosła, że mieszkańcy Roli zastosowali bardziej radykalne rozwiązanie. Ostry klimat Wysp Pobliskich rodził twardych ludzi. A przecież nawet oni uznali za akt łaski podniesienie mieczy na własnych, teraz bezdusznych krewnych.
Dwie inne miejscowości zostały napadnięte już po ataku na Kuźnię. Mieszkańcy
Skalnej Bramy zapłacili okup. Następnego dnia fale wyrzuciły na brzeg kawałki ciał.
Zebrano je i pogrzebano. Wieści te przybyły do Koziej Twierdzy bez szczególnego ko-
mentarza, jedynie z niemym podtekstem, że gdyby król wykazał większą czujność, osa-
da zostałaby przynajmniej ostrzeżona przed napadem.
Owcze Błota pogodziły się z losem. Mieszkańcy odmówili zapłaty okupu, a że po-
głoski o Kuźni biegły lotem błyskawicy, zdołali się przygotować na nieuniknione. Wy-
szli na spotkanie pojmanych krewnych z rzemieniami i kajdanami. Skrępowali ich, choć zanim tego dokonali i odstawili zakładników do rodzinnych domów, musieli użyć pa-
łek. Miasteczko zjednoczyło się w próbie uleczenia swych bliskich zakażonych kuźnicą.
347
Historie z Owczych Błot należały do opowiadanych najczęściej: o matce, która zębami chciała rozerwać na strzępy własne dziecko przyniesione jej do karmienia, wywrza-skującej między obelgami, że nie ma żadnego pożytku z tego skamlącego szczeniaka.
O małym chłopcu, który płakał i przeklinał więzy, a uwolniony rzucił się na własnego ojca z siekierą. Jedni wyrzekali, wyrywali się i bili swoich krewnych. Inni zostali w wię-
zach i prowadzili życie próżniacze, jedząc posiłki i pijąc postawione przed nimi piwo, lecz bez słowa podziękowania czy choćby uśmiechu. Uwolnieni z więzów nie atakowali członków własnej rodziny, ale też nie pracowali ani nie brali udziału w rozrywkach.
Kradli bez najmniejszych skrupułów, trwonili pieniądze, żarłocznie pochłaniali strawę.
Nikomu nie sprawiali radości, nie znali uprzejmego słowa.
Wieści z Owczych Błot niosły, że tamtejsi mieszkańcy zamierzali wytrwać, aż „cho-
roba ze szkarłatnych okrętów” minie. Taka postawa dała szlachcie w Koziej Twierdzy
odrobinę nadziei. Wysoko urodzeni prawili o odwadze mieszkańców miasta z uwiel-
bieniem i przysięgali, że oni także zrobiliby to samo, gdyby ich krewni zostali skażeni kuźnicą.
348
Król Roztropny nałożył dodatkowe podatki, z których dochody przeznaczył dla dzielnych mieszkańców Owczych Błot. Poddani samorzutnie ofiarowywali ziarno oraz
inwentarz, prosząc, by je rozdzielić pomiędzy najbardziej potrzebujących. Budowali
statki i opłacali najemników do patrolowania wybrzeża.
Na początku mieszkańcy Królestwa Sześciu Księstw z dumą spełniali szlachetne
uczynki. Wyspiarze podejmowali ochotnicze warty. Posłańcy, gołębie pocztowe i ognie
sygnalne trwały zawsze w pełnej gotowości. Niektóre miasta wysyłały do Owczych
Błot owce oraz żywność, gdyż tamtejsi mieszkańcy, opiekując się chorymi krewnymi,
nie mieli czasu dbać o swoje przetrzebione trzody ani obsiewać spalonych pól.
Ale kiedy mijały tygodnie, a nie było żadnej oznaki ustępowania kuźnicy, bladła
nadzieja i poświęcenie zdawało się patetyczne raczej niż szlachetne. Ci, którzy jeszcze niedawno chętnie nieśli pomoc, deklarowali teraz, że gdyby to oni zostali pojmani, woleliby zostać poćwiartowani i wrzuceni do morza, niż wrócić do domu i być dla swojej rodziny takim ciężarem i zgryzotą.
Najgorsze jednak, że w tym ciężkim czasie sam król Roztropny nie podjął żad-
nej decyzji. Gdyby się ukazał królewski edykt stanowiący, czy lud ma płacić okup za
349
zakładników, czy nie, byłoby znacznie lepiej. Nie ma znaczenia, co nakazywałby ta-ki zapis, gdyż zawsze miałby zagorzałych przeciwników. Ale przynajmniej lud miałby
prawo sądzić, że król stawił czoło zagrożeniu. Zamiast tego wzmocnione patrole i war-ty przeczesujące wybrzeże tworzyły jedynie wrażenie, że Kozia Twierdza sama jest
w strachu przed nowym niebezpieczeństwem, ale nie opracowała przeciw niemu żad-
nej strategii obronnej. W braku królewskiego edyktu nadbrzeżne miasta i osady wzięły sprawy w swoje ręce. Zebrały się rady, by zdecydować, co zrobią, jeśli zostaną skażeni kuźnicą. Jedni decydowali tak, drudzy inaczej.
— Ale w każdym wypadku — rzekł mi Cierń znużony — nie ma znaczenia, co



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  czubki jej palców, po tym jak wyraziła — bardzo elokwentnie — swoje życzenie, by wieże stały się najcenniejszymi klejnotami jej ziemi...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.