Nie oddam ci ich za mniej. - Spojrzał na starego z napię-
- Już się robi - powiedział Han i zaczął wypakowywać torbę, umieszczając każdy ciem. - Szczerze mówiąc, Okanorze, nie mogę sobie pozwolić na to, żeby wziąć mniej.
przedmiot na stole pod lampą. Zostawił sobie jednak swój ulubiony bibelot - małą złotą Mam ważny cel dla tych kredytów. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, już mnie figurkę dawno wymarłego koreliańskiego paledora. Była pięknie rzeźbiona, z oczami więcej nie zobaczysz. Nie będę musiał dłużej siedzieć w tej branży.
zrobionymi z dwóch klejnotów zwanych „keralskimi płomieniami".
Okanor pokiwał głową.
Okanor przyglądał się kolekcji z zainteresowaniem, od czasu do czasu rzucając
- Dobrze. Złamałeś mnie, Idanian. Zapłacę twoją cenę.
„ochy" i „achy", nie odezwał się jednak, dopóki Han nie skończył. Ostrożnie podnosił
- Świetnie. - Han zaczął z powrotem wypakowywać torbę z zadowolonym uśmie-po kolei każdy przedmiot, oglądał go uważnie, czasem nawet przez lupę, a potem od-chem. Potem starannie schował identyfikator Jenosa Idaniana i dowód wpłaty z banku stawiał z powrotem na stół i brał się za następny.
do portfela.
-Nadzwyczajne, po prostu nadzwyczajne! - powiedział w końcu. - Zamierzam złamać moją zasadę i zapytać cię, gdzie, na galaktykę, udało ci się znaleźć to wszystko?
W czasie podróży użyje innego nazwiska, żeby nie „spalić" Jenosa Idaniana, pod W muzeum? Wiesz, że nie pochwalam okradania muzeów.
którego nazwiskiem będzie mógł wycofać z banku pieniądze. Złotego paledora posta-Han potrząsnął głową.
nowił zostawić w znanej sobie bezpiecznej skrytce. Zawsze przyda się mieć coś w za-
- Nie w muzeum.
nadrzu na czarnÄ… godzinÄ™.
- W takim razie prywatna kolekcja? - Okanor wydął wargi. - Jestem pod wrażePewny, że kredyty Okanora będą czekać na niego w stolicy Imperium, Han po-niem, chłopcze. Ten kolekcjoner musi być istotą o niezwykłym smaku i znajomości szedł w kierunku stacji promowej pogwizdując wesoło.
rzeczy. Powiem ci również, młody człowieku, że niespecjalnie się troszczy o to, skąd pochodzą jego nabytki. Z opisu rozpoznaję, że co najmniej połowa tych przedmiotów Kiedy minął wszystkie bramy i doszedł do ganku posiadłości Tharenów, zauważył
została skradziona. Niektóre z nich są poszukiwane od lat.
mały, bardzo przyzwoity śmigacz zaparkowany na brukowanym podjeździe. W salonie
- To mnie nie dziwi - powiedział Han. - Ale ty sprzedasz je do muzeum, prawda?
siedział obcy młody mężczyzna. Byli tam też Pavik Tharen i jego matka; rozmawiali z
- Większość z nich, tak; większość z nich.
gościem. Kiedy Sera Tharen zobaczyła Hana, na jej twarzy pojawił się wyraz zawodu.
- To dobrze - powiedział Han, myśląc, że Bria byłaby z tego zadowolona. - Tam Myślała pewnie, że dam nogę, pomyślał Han kwaśno.
właśnie powinny się znaleźć. W takim razie... ile?
- Witam, lady Tharen - powiedział. - Czy Bria jest w domu?
Okanor wymienił kwotę.
Młody nieznajomy odwrócił się, żeby spojrzeć na przybysza. Był przystojny, może Han spojrzał na staruszka z niewysłowioną pogardą i sięgnął po torbę.
rok starszy od Hana; nosił gustowne, modne ubranie do popołudniowej rozgrywki w
- Jest taki facet w Kolene, który podskoczy z radości, kiedy mu pokażę te rzeczy.
netballa.
Widzę, że powinienem był od razu iść do niego - powiedział, sięgając po rzeźbiony kieł
- Witam - odezwał się przyjaźnie i wyciągnął rękę. - Jestem Dael Levare, a ty? -
bantha z Tatooine.
Jego wzrok stwardniał i zanim Han zdołał cokolwiek powiedzieć, wykrzyknął:
185
A.C. Crispin
Trylogia Hana Solo – Tom I – Rajska PuÅ‚apka
186
- Zaraz, zaraz! Tak mi się wydawało, że skądś cię znam! Tallus Bryne, prawda?
- Lepiej sama uważaj na facetów, którzy ścigają się dla pieniędzy. Uwielbiamy Han nie potrafił wymyślić odpowiednio mocnego przekleństwa. Spróbował się być w niebezpieczeństwie.
tylko uśmiechnąć i mocno potrząsnął podaną dłoń.
Dael Levare, już w drzwiach, roześmiał się, jakby Han powiedział coś bardzo za-
- Cześć. Miło cię poznać.
bawnego.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  dobrze, ile sÄ… warte te rzeczy...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.