13Gdy znaleźli się na stoku, którym zjeżdżało się do Cambay, Laura omiotła wzrokiem domy i ulice rysujące się w oddali.
- Garnizon jest ogromny. Naturalnie nawet maÅ‚e obozowisko wojskowe robi wrażenie dużego na cywilu. Czy zawsze stacjono­waÅ‚eÅ› w tym miejscu?
- Nie. Przez pierwsze dziewięć lat istnienia Czterdziesty Szósty stacjonowaÅ‚ w Ferozepore, na granicy Pendżabu. ByÅ‚em tym natural­nie zachwycony. - Ian ironicznie siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚. - MiaÅ‚em mnóstwo sposobnoÅ›ci do wykazania siÄ™, a jako dziewiÄ™tnastolatek chciaÅ‚em okryć siÄ™ sÅ‚awÄ….
- Rozumiem, że wojna nie spełniła twoich oczekiwań.
Ian zamilkł na tak długo, że Laura już zwątpiła w to, czy odpowie. W miarę zbliżania się do Cambay stawał się coraz mniej rozmowny.
Ale gdy ze wzgórz wjechali na równinÄ™, powiedziaÅ‚ niespodzie­wanie:
- Wojna jest niewiarygodnie ohydna i bezsensowna. A z ludzkiej natury wydobywa na wierzch i to, co najgorsze, i to, co najlepsze. Stawką w tej grze jest życie, więc trudno o lepszy sprawdzian odwagi i honoru. Ale kiedy pozbyłem się złudzeń, przestałem odczuwać radość z udziału w bitwach. Z drugiej strony nie mogę też wzbudzić w sobie z tego powodu żalu.
Dla Laury było to przelotne zetknięcie się ze światem, w którym żył nie tylko Ian, lecz również jej ojciec i wujowie. Nie bardzo wiedziała, co chce usłyszeć, a jednak drążyła temat.
- Czy dałbyś mi tę samą odpowiedź przed trzema łaty?
- Trzy lata temu w moim umyśle nie było cienia wątpliwości. Pojęcie względności było mi obce - odrzekł. Wskazał drogę po lewej. - Tu skręcamy. Ten bungalow pod drzewami należy do mojego brata.
Była to duża, bardzo ładnie wyglądająca budowla.
- Czy zatrzymamy się tu na długo? - spytała. - Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby przespać kilka nocy w tym samym łóżku.
- Trzy dni powinny nam wystarczyć na wywiązanie się ze wszystkich obowiązków towarzyskich - odparł szorstko.
Laura czuÅ‚a siÄ™ skrÄ™powana, pierwszy raz bowiem miaÅ‚a spotkać kogoÅ› z rodziny Iana. Chociaż mąż zapewniaÅ‚ jÄ…, że szybko podbije serca Cameronów, nie mogÅ‚a zapomnieć o niepokojÄ…cym prze­Å›wiadczeniu, że lord mógÅ‚by znaleźć sobie odpowiedniejszÄ… towa­rzyszkÄ™ życia od sieroty rosyjskiego pochodzenia, niemajÄ…cej ani urody, ani majÄ…tku. Naturalnie okaleczenie uniemożliwiÅ‚o Ianowi zawarcie normalnego małżeÅ„stwa, ale o tym nikt nie wiedziaÅ‚. Jego przyjaciele i rodzina pomyÅ›lÄ…, że dokonaÅ‚ dziwnego wyboru, być może nawet padÅ‚ ofiarÄ… kobiety, która intrygÄ… skÅ‚oniÅ‚a go do małżeÅ„stwa.
Ostro skarciła się w myślach i postanowiła nie przejmować się tym, co inni ludzie mogą o niej pomyśleć. Poślubiła Iana i wcale tego nie żałowała. Nie wydawało jej się również, by on tego żałował.
Zatrzymali konie przed bungalowem. Ian zsiadł i chciał jej pomóc. Zanim jednak wyciągnął do niej ręce, otworzyły się drzwi i po schodkach zbiegł młody człowiek w szkarłatnym mundurze.
- Ian! CieszÄ™ siÄ™, że wróciÅ‚eÅ›. Czy udaÅ‚o ci siÄ™ wykonać zadanie? Chociaż nieznajomy miaÅ‚ ciemniejsze wÅ‚osy i byÅ‚ bardziej krÄ™pej budowy, Laura bez trudu poznaÅ‚a w nim brata Iana. Twarze mieli bowiem bardzo podobne, tylko uÅ›miech Dawida byÅ‚ szczery i ot­warty; zupeÅ‚nie inny niż nieufny wyraz twarzy Iana.
- Lepiej, niż siÄ™ spodziewaÅ‚em, Dawidzie - odrzekÅ‚ Ian, z widocz­nÄ… radoÅ›ciÄ… Å›ciskajÄ…c bratu dÅ‚oÅ„. - Nie tylko znalazÅ‚em siostrzenicÄ™ Piotra, lecz w dodatku jÄ… poÅ›lubiÅ‚em. Pozwól, że przedstawiÄ™ ci mojÄ… żonÄ™, LaurÄ™.
Ze swojego punktu obserwacyjnego w siodle Laura przekonała się, że Dawid przeżył głęboki wstrząs.
- Ale... - Cokolwiek chciaÅ‚ powiedzieć, nieodwoÅ‚alnie siÄ™ roz­myÅ›liÅ‚. Z ciepÅ‚ym uÅ›miechem podszedÅ‚ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™, by pomóc jej zsiąść. - MiÅ‚o mi paniÄ… poznać, Lauro. Witam w klanie Cameronów.
- Wiem, że to się stało dość nagle - powiedziała, stanąwszy na ziemi.
- Atrakcyjnych kobiet jest w Indiach jak na lekarstwo, więc romanse często są burzliwe. - Dawid przyjrzał jej się z nieukrywaną aprobatą. - Stary wiarus, taki jak Ian, wiedział, że trzeba działać szybko, kiedy przekonał się, że wbrew jego oczekiwaniom nie jest pani w wieku szkolnym. - Skinął na stajennego, który przyszedł zaopiekować się końmi, i zaprosił gości do środka. - Chodźcie, napijecie się czegoś zimnego. Musicie być zmęczeni po całym dniu jazdy w upale.
Gdy we troje znaleźli się na schodkach, Dawid powiedział:
- Lepiej, żebyÅ› siÄ™ o tym od razu dowiedziaÅ‚, Ian. Koledzy w puÅ‚ku bardzo żaÅ‚owali, że nie spotkali ciÄ™, gdy byÅ‚eÅ› poprzednio w Cambay, wiÄ™c korpus oficerski jednomyÅ›lnie zdecydowaÅ‚ o wy­daniu na twojÄ… cześć balu, jeÅ›li siÄ™ znowu pojawisz. W ten sposób wszyscy bÄ™dÄ… mieli okazjÄ™ ciÄ™ powitać.
Ian skrzywił się.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Znowu zbudziÅ‚a siÄ™ ze Å‚zami w oczach, ale tym razem już nie zasnęła...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.