Ty w każdym
razie nie. Właśnie. Wcale. Och, wcale a wcale. Chyba teraz już
można? Jak myślisz?
 
Nie, nie można. Bo jest jeszcze coś, co możesz zrobić.
Dopóki wiesz, o co chodzi, musisz to zrobić. Dopóki jeszcze
pamiętasz, co to jest, musisz czekać. No, niech już
przyjdÄ…. Niech przyjdÄ…. Niech przyjdÄ…!
 
Pomyśl sobie, że tamci już są daleko. Pomyśl, jak kłusują przez
las. Pomyśl, jak przeprawiają się przez strumień. Pomyśl, jak jadą
przez wrzosy. Pomyśl, jak wjeżdżają na wzgórze. Pomyśl, że dziś
wieczorem będą bezpieczni. Pomyśl, jak będą jechali przez cala
noc. Pomyśl, że się jutro ukryją. Myśl o nich. Do diabła, myśl
o nich. Ale dalej już nie mogę iść myślą za n i-
m i — powiedziaÅ‚.
 
Pomyśl o Montanie. Nie mogę. Pomyśl o Madrycie.
Nie mogę. Pomyśl o łyku chłodnej wody. Dobrze. To
będzie właśnie takie. Jak łyk chłodnej wody. Kłamiesz. To
będzie po prostu nicość. Tylko tyle. Po prostu nicość. Więc to
zrób. Więc to zrób. Zrób! Zrób teraz. Teraz już możesz. No,
zrób teraz. Nie. Musisz czekać. Na co? Wiesz dobrze.
No to czekaj.
 
Nie mogÄ™ dÅ‚użej czekać — powiedziaÅ‚. — Jeżeli bÄ™dÄ™ dÅ‚użej
czekał, zemdleję. Wiem, bo już trzy razy czułem, że się zaczynało,
i tylko jakoś to powstrzymałem. Udało mi się. Ale nie wiem już nic
więcej. Pewnie masz wewnętrzny krwotok z tego miejsca, które
w środku przebiła kość udowa. Szczególnie przy tym przekręca-
niu się na brzuch. Dlatego puchnie i to cię osłabia i zamracza.
Byłoby zupełnie w porządku zrobić to teraz. Naprawdę, mówię ci,
że byłoby w porządku.
 
Ale jeżeli zaczekasz i zatrzymasz ich choć-
by chwilÄ™ albo po prostu zastrzelisz oficera,
możesz tym wszystko odmienić. Jedna dobrze
zrobiona rzecz może...
 
Dobrze — powiedziaÅ‚. LeżaÅ‚ bez ruchu i staraÅ‚ siÄ™ utrzymać
w sobie to, co usuwało się spod niego, jak czasem usuwa się śnieg
na górskim zboczu, i powiedział już zupełnie spokojnie: Więc
niech wytrwam, dopóki nie przyjdą.
 
Szczęście nie opuszczało Roberta Jordana, bo właśnie w tej
chwili zobaczył kawalerię wynurzającą się z lasu i przecinającą
szosę. Patrzał, jak wjeżdżali na zbocze. Widział, że jeden z
żołnierzy zatrzymał się przy siwym koniu i zawołał do oficera,
który podjechał do niego. Patrzał na nich obu, gdy przyglądali się
siwemu koniowi. Rozpoznali go oczywiście. I on, i jego jeździec
zaginęli o świcie poprzedniego dnia.
 
Robert Jordan widział ich tam, na zboczu, już teraz zupełnie
blisko, poniżej szosę i most, a pod nim długie szeregi pojazdów.
Odzyskał pełną świadomość i długo przypatrywał się wszystkie-
mu. Potem spojrzał w niebo. Były na nim wielkie, białe obłoki.
Dotknął dłonią igliwia w miejscu, gdzie leżał, a potem kory
drzewa, za którym był ukryty.
 
Następnie oparł się najswobodniej jak mógł łokciami o igliwie,
a lufÄ™ pistoletu maszynowego przytknÄ…Å‚ do pnia sosny.
 
Oficer, który w tej chwili ruszył kłusem śladami koni bandy,
musiał przejechać o dwadzieścia metrów poniżej miejsca, gdzie
leżał Robert Jordan. Na tę odległość nie mogło być żadnej
trudności. Oficerem tym był porucznik Berrendo. Przybył z La
Granja, kiedy ich tu przysłano po pierwszym meldunku o ataku na
dolną placówkę. Jechali ostro, a potem musieli zawrócić, gdyż
most był wysadzony, przeprawić się wyżej przez wąwóz i wreszcie
 
 
 
 
576
 
ERNEST HEMINGWAY
 
objechać lasem. Konie ich były mokre i zdyszane i musieli je
przynaglać do kłusa.
 
Porucznik Berrendo jechał pod górę wpatrując się w ślady, a
jego szczupła twarz była poważna i chmurna. Swój automatyczny
pistolet trzymał w poprzek siodła, oparty o zagięcie lewej ręki.
Robert Jordan leżał za drzewem i usilnie, w skupieniu, starał się
opanować, żeby mu ręce nie drżały. Czekał, aż oficer dojedzie do
oświetlonego słońcem miejsca, gdzie na zielonym stoku łąki
zaczynały się pierwsze drzewa sosnowego lasu. Czuł, jak serce mu
bije o pokrytą igliwiem leśną ziemię.
 
SPIS TREÅšCI
 
WSTĘP. Napisał Leszek Elektorowicz .
I. Życie ..........
 
II. TÅ‚o historyczno-spoleczne . . .
III. Geneza utworu .......
 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  i naprawdÄ™ nic mnie to w tej chwili nie obchodzi...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.