Usłyszał, jak Kate westchnęła i nareszcie domyśliła się, dokąd jadą.
Podobało mu się, że zaczęła dzień od eleganckiego ubrania w jasnoszare spodnie i srebrzystą jedwabną bluzkę. Ze starannie upiętymi włosami wyglądała na prawdziwą bizneswoman, gdy odwiedzali farmerów. Teraz wiatr rozwiał jej włosy, słońce zarumieniło koniuszek nosa, a bluzka wydostała się na wierzch spodni. Podobała mu się jeszcze bardziej, była bardziej Kate, niż Katherine.
- Chyba nie jedziemy pod tę starą wierzbę - powiedziała,
nagle spięta. - Będzie błoto po tylu deszczowych dniach. Poza tym, naprawdę chcesz przywoływać te złe wspomnienia?
- MyÅ›lisz, że w naszym dawnym miejscu bÄ™dÄ… duchy? Mo­
że musimy przeprowadzić egzorcyzmy, wygnać je z pomocą
innych szatanów z naszej przeszłości?
Miłość i czary
273
Chase też czuÅ‚ siÄ™ spiÄ™ty, ale przez dziesięć dÅ‚ugich lat my­
ślał o tej kobiecie i o tym miejscu, i teraz muszą zamknąć pewien rozdział. Inaczej nie wyjedzie z miasta.
Kate przymknęła oczy przed ostrym słońcem. Nie o to
chodziło, że go nie pragnęła ani że miała coś przeciwko kochaniu się w środku dnia pod ich starym drzewem. Po prostu bała się, że będzie musiała zmierzyć się ze swoją winą i wiedziała, że prawda wyjdzie na jaw.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni już kilka razy prawie
mu powiedziała, ale powstrzymała się, wiedząc, że to oznaczałoby koniec. Teraz, gdy przyszłość młyna nie stanowiła już niewiadomej, a roboty przy remoncie Domu Pod Dębami zaczną się jutro, jej wspólny czas z Chase'em z pewnością potrwa najwyżej jeszcze kilka dni. Postanowiła ten czas wykorzystać jak najlepiej.
Najpierw odbędzie się piknik, później zatoną w swoich
objęciach, a później wszystko mu wyjaśni.
- Popatrz, Kate. Nasza wierzba stoi w zupełnie suchym
miejscu. Może przez ostatnich dziesięć lat zmieniło się koryto rzeki?
Chase zatrzymał samochód i wyskoczył, żeby wyjąć zapasy piknikowe. Włożył kluczyki do kieszeni i przesunął palcami po powierzchni szczęśliwego jajka. Może zmiana koryta rzeki to dobry omen i oni z Kate też zmienią coś w swoim
życiu. To miejsce może okazać się dla niej równie trudne, jak
dla niego, ale muszą zacząć od początku, a jakie może być
lepsze miejsce na nowy poczÄ…tek?
274
Linda Conrad W cienistych bagnach Blackwater Bayou stara Cyganka
pokiwała głową i zarechotała:
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo twoje życie się zmieni, młody Severinie.
Jej czary wymagały wprawy i głębokiej wiary. Wszystko
było na swoim miejscu. Gotowe. Wsunęła kryształową kulę
do kieszeni i zatarła ręce. Teraz już niedługo. Nadejdzie czas dotrzymania obietnic i wyjawienia sekretów.
Leżąc, Kate oparła się na łokciach i obserwowała, jak
Chase obiera pomarańczę. Czuła się rozleniwiona i objedzona. Kanapki były niesłychanie sycące i dobrze, że na deser Shelby przygotowała im tylko owoce.
Zdumiała się, kiedy Chase podał jej pierwszą cząsteczkę
ze słowami:
- Ty pierwsza, chere.
Widziała po jego oczach, że jego głód nie został zaspokojony i nie o jedzenie chodziło. Wsunął w jej usta cząstkę pomarańczy, a on wzięła też w usta koniuszek jego palca. Kombinacja tych smaków była tak doskonała, że jęknęła z rozkoszy. Chase wysunął palec, a kiedy ona dotknęła ręką
swych ust, schwycił jej dłoń i powoli oblizywał każdy palec.
Gdy koniuszkiem języka rysował kółeczka na jej dłoni, jej
oddech przypominał sapanie. Nachylił się nad nią, i objął
rękami jej piersi. Jej ciało zaczęło pod nim wibrować i przez
nich oboje przepłynął gorący prąd.
Jego słodkie i lepkie usta przemieszczały się w dół szyi,
a ręka rozpinała jej bluzkę.
Miłość i czary
275
- Jesteś taka... - żadne słowa nie były w stanie opisać, co
czuł w tej chwili. Każdy przymiotnik bladł, gdy chciał go
użyć w stosunku do rzeczywistej Kate.
Ona robiła się w jego ramionach coraz bardziej wiotka
i wilgotna, on coraz twardszy i już nic nie było w stanie powstrzymać ich pragnienia. Zaczęli z pasją zdzierać z siebie ubrania, a kiedy Chase wygrzebywał się ze spodni, przypomniał sobie w ostatniej fazie rozsądnego myślenia o pakie-ciku w cynfolii, który zabrał, przewidując taką intymną sytuację.
Popatrzył na leżącą nagą Kate i przeszło mu przez głowę
wspomnienie sprzed lat i to samo pożądanie. Nachylił się
i próbując, pieszcząc, doprowadzał ich tym razem szybko na
krawędź wytrzymałości.
Kate wpiła palce w jego włosy i trzymała go jak najbliżej
siebie. Wygięła biodra.
- Chase - szepnęła. - To... jest zupełnie inaczej. Ja się czuję. .. zupełnie inaczej.
Zdołał lekko unieść głowę i uśmiechnąć się.
- Inaczej dobrze? Czy inaczej źle?
- Nie wiem - jęknęła. - Po prostu... muszę cię czuć w sobie. Jeżeli zaraz tu się nie znajdziesz, to chyba umrę.
- Dokładnie tak samo uważam, chere.
Poddali się pragnieniom i rytmowi swoich ciał. Chase
usłyszał jakiś głos „bardziej". Ona była „bardziej", oni razem byli „bardziej", niż jedno, wędrując wspólnie, aż do gwiazd.
Kate wykrzyknęła jego imię, jego głos zagłuszył jej. Trzymając się siebie, rozluźnili w końcu uścisk, a kiedy krew
276
Linda Conrad
przestała im szumieć w uszach, Chase obrócił się na bok
i zaklÄ…Å‚.
Ona usiadła i wyrównując oddech, spytała:
- Co się stało?
Chase też usiadł i potarł ręką oczy.
- Powiedz mi, że to nie szkodzi, że prezerwatywa pękła.
- Ja... - sięgnęła po bluzkę. - Żartujesz, tak?
- Chciałbym. W którym dniu cyklu jesteś?
Wsunęła ręce w rękawy i zaczęła myśleć. To niemożliwe.
Niczego jej doświadczenie nie nauczyło?
- Jestem cztery dni spóźniona.
- O Boże.
Uznała, że rzeczywiście czas panikować i sięgając po ubranie użyła jego słów:
- Dokładnie tak samo uważam.
Chase spacerował po korytarzu tuż przed łazienką.
- Ile czasu już minęło?
- Czas nie mija szybciej, im częściej pytasz. - Spojrzała na
niego z pretensjÄ….
Odwzajemnił spojrzenie i pomaszerował korytarzem. Kate objęła się ramionami, ale nie miała odwagi wpatrywać się w test ciążowy, leżący na szafce. Poszła w przeciwnym kierunku niż Chase.
Nie mogÅ‚a znieść tej powtórki z przeszÅ‚oÅ›ci. Oszukiwa­
ła samą siebie, bo nie była wystarczająco silna. Dotąd nie



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Chase skrÄ™ciÅ‚ na starÄ… wiejskÄ… drogÄ™, która powadziÅ‚a z Blackwater Bayou w kierunku rzeki...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.