|
— Dobra — powiedziaÅ‚ Frink...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
McCarthy klepnÄ…Å‚ go po ramieniu i odszedÅ‚. Jak wiele siÄ™ zmieniÅ‚o w ciÄ…gu ostatnich dziesiÄ™ciu minut, pomyÅ›laÅ‚ Frink. Ale nic czuÅ‚ lÄ™ku, byÅ‚ teraz ożywiony. Wszystko zdarzyÅ‚o siÄ™ tak nagle, myÅ›laÅ‚ podchodzÄ…c do warsztatu i zaczynajÄ…c zbierać narzÄ™dzia. Chyba tak wÅ‚aÅ›nie zwykle bywa. Kiedy trafia siÄ™ okazja... CzekaÅ‚em na to przez caÅ‚e życie. Kiedy wyrocznia powiada, że musi siÄ™ coÅ› osiÄ…gnąć, to wÅ‚aÅ›nie o to jej chodzi. Å»e chwila jest naprawdÄ™ sprzyjajÄ…ca. WiÄ™c jaka jest ta chwila? Szóstka na górze w heksagramie jedenastym zmienia wszystko, prowadzi do heksagramu dwudziestego szóstego. Wielkiego Karmiciela. In zmienia siÄ™ wjany; linia porusza siÄ™ i nastÄ™puje nowy moment. A ja byÅ‚em tak wytrÄ…cony z równowagi, że tego nie zauważyÅ‚em! ZaÅ‚ożę siÄ™, że dlatego wypadÅ‚a mi ta feralna linia; jest to jedyny sposób, żeby heksagram jedenasty mógÅ‚ przejść w dwudziesty szósty. Nie byÅ‚o wiÄ™c powodu, żeby robić w spodnie ze strachu. A jednak mimo przypÅ‚ywu optymizmu nie potrafiÅ‚ caÅ‚kiem zapomnieć o tej linii. Tak czy owak, pomyÅ›laÅ‚ z ironiÄ…, zrobiÄ™ wszystko, co w mojej mocy, może do siódmej wieczorem uda mi siÄ™ wyrzucić jÄ… z gÅ‚owy, jakby nigdy nic. Mam nadziejÄ™, myÅ›laÅ‚. Bo to spotkanie z Edem jest ważne. CzujÄ™, że on ma jakiÅ› kapitalny pomysÅ‚ i nie chciaÅ‚bym tego przepuÅ›cić. Teraz jestem zerem, ale jeżeli ten projekt wypali, może uda mi siÄ™ odzyskać JulianÄ™. Wiem, czego jej potrzeba: chciaÅ‚aby być żonÄ… czÅ‚owieka, który cieszy siÄ™ poważaniem, a nie jakiegoÅ› miszigene. Dawniej, jeszcze przed wojnÄ…, mężczyźni byli mężczyznami, ale teraz to już historia. Nic dziwnego, że przenosi siÄ™ z miejsca na miejsce, od mężczyzny do mężczyzny, że szuka. I sama nawet nic wie, czego. Ale ja wiem i dziÄ™ki temu wielkiemu interesowi z McCarthym licho wie, na czym on ma polegać — zdobÄ™dÄ™ to dla niej. Robert Childan zamknÄ…Å‚ swój sklep na przerwÄ™ obiadowÄ…. Zwykle jadaÅ‚ w barze naprzeciwko i opuszczaÅ‚ sklep nie na dÅ‚użej niż pół godziny, a tego dnia byÅ‚ z powrotem już po dwudziestu minutach. Może zrezygnować z wizyt u klientów, myÅ›laÅ‚ wracajÄ…c, zaÅ‚atwiać wszystko w sklepie? Dwie godziny na demonstracjÄ™ okazów. O wiele za dÅ‚ugo. W sumie cztery godziny; nie warto już otwierać sklepu. CaÅ‚e popoÅ‚udnie, żeby sprzedać jeden przedmiot, jeden zegarek z MyszkÄ… Miki; droga rzecz, ale jednak... OtworzyÅ‚ sklep, zostawiÅ‚ drzwi szeroko otwarte i poszedÅ‚ na zaplecze powiesić pÅ‚aszcz. Kiedy wróciÅ‚, stwierdziÅ‚, że ma klienta. BiaÅ‚ego. No cóż, pomyÅ›laÅ‚. Niespodzianka. — Moje uszanowanie panu — powiedziaÅ‚ Childan z lekkim ukÅ‚onem. Zapewne pinok. SzczupÅ‚y, raczej czarniawy, modnie ubrany. Ale nie czuje siÄ™ zbyt swobodnie. Lekki poÅ‚ysk potu na czole. — DzieÅ„ dobry — odpowiedziaÅ‚ przybysz rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po gablotach. Potem nagle podszedÅ‚ do lady. SiÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni i wyjÄ…Å‚ maÅ‚e, lÅ›niÄ…ce skórzane pudeÅ‚eczko z barwnymi, wymyÅ›lnie ozdobnymi wizytówkami. Herb cesarski i insygnia wojskowe. Marynarka. AdmiraÅ‚ Harusha. Childan obejrzaÅ‚ wizytówkÄ™ z szacunkiem. — OkrÄ™t admiralski — wyjaÅ›niÅ‚ gość — stoi obecnie w Zatoce San Francisco. Lotniskowiec Syokaku. — Ach tak. — AdmiraÅ‚ Harusha jest po raz pierwszy na Zachodnim Wybrzeżu — ciÄ…gnÄ…Å‚ przybysz. — Jednym z jego pragnieÅ„ jest osobista wizyta w paÅ„skim sÅ‚ynnym sklepie. W kraju wciąż tylko sÅ‚yszaÅ‚ o AmerykaÅ„skim RzemioÅ›le Artystycznym. Childan skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ mile poÅ‚echtany. — Jednak — mówiÅ‚ gość — ze wzglÄ™du na nawaÅ‚ zajęć admiraÅ‚ nie może osobiÅ›cie odwiedzić paÅ„skiego szacownego sklepu i wysÅ‚aÅ‚ mnie, jestem jego kamerdynerem. Czy admiraÅ‚ jest kolekcjonerem? spytaÅ‚ Childan, podczas gdy jego umysÅ‚ pracowaÅ‚ gorÄ…czkowo. AdmiraÅ‚ jest miÅ‚oÅ›nikiem sztuki. Jest koneserem, ale sam nie jest zbieraczem. To, czego szuka, ma być prezentem. Krótko mówiÄ…c, admiraÅ‚ pragnie obdarować wszystkich oficerów swojego okrÄ™tu cennym zabytkowym przedmiotem, krótkÄ… broniÄ… z czasów epickiej amerykaÅ„skiej wojny secesyjnej. — Gość zawiesiÅ‚ gÅ‚os. — Na statku jest dwunastu oficerów. DwanaÅ›cie pistoletów z wojny secesyjnej, pomyÅ›laÅ‚ Childan. Cena sprzedaży prawie dziesięć tysiÄ™cy dolarów. PoczuÅ‚ dreszcz. Jak dobrze wiadomo ciÄ…gnÄ…Å‚ gość paÅ„ski sklep sprzedaje takie bezcenne zabytkowe przedmioty ze stronic amerykaÅ„skiej historii. Niestety, zbyt gwaÅ‚townie odchodzÄ…cej w przeszÅ‚ość. Niezwykle ostrożnie dobierajÄ…c sÅ‚owa nie mógÅ‚ wypuÅ›cić takiej okazji z rÄ…k, ani jednego faÅ‚szywego kroku Childan powiedziaÅ‚: — Tak, to prawda. Mój sklep posiada najpiÄ™kniejszy wybór broni z wojny secesyjnej na caÅ‚ym Zachodnim Wybrzeżu. BÄ™dÄ™ szczęśliwy mogÄ…c sÅ‚użyć admiraÅ‚owi. Czy mam zebrać wspaniaÅ‚Ä… kolekcjÄ™ i dostarczyć jÄ… na pokÅ‚ad Syokaku? DziÅ› po poÅ‚udniu może? — Nie — odpowiedziaÅ‚ przybysz. — ObejrzÄ™ broÅ„ na miejscu. DwanaÅ›cie. Childan przeprowadziÅ‚ w myÅ›li rachunek. Nie miaÅ‚ dwunastu sztuk, miaÅ‚ zaledwie trzy. Ale przy odrobinie szczęścia mógÅ‚ różnymi kanaÅ‚ami zgromadzić dwanaÅ›cie w ciÄ…gu tygodnia. Ekspres lotniczy ze Wschodu, na przykÅ‚ad, i miejscowi dostawcy hurtowi. — Czy pan sam — spytaÅ‚ Childan — zna siÄ™ na takiej broni? — Jako tako — odpowiedziaÅ‚ gość. — Posiadam maÅ‚y zbiór broni krótkiej, Å‚Ä…cznie z miniaturowym tajnym pistoletem wyglÄ…dajÄ…cym jak kostka domino. Rok 1840. — WyjÄ…tkowy okaz — przyznaÅ‚ Childan odchodzÄ…c do sejfu po broÅ„ dla kamerdynera admiraÅ‚a Harushy. Wróciwszy stwierdziÅ‚, że klient wypeÅ‚nia czek. Gość zatrzymaÅ‚ pióro i powiedziaÅ‚: — AdmiraÅ‚ pragnie zapÅ‚acić z góry. Depozyt wysokoÅ›ci piÄ™tnastu tysiÄ™cy dolarów PSA. Childan poczuÅ‚, że ziemia usuwa mu siÄ™ spod stóp, ale udaÅ‚o mu siÄ™ zapanować nad sobÄ… i nawet nadać gÅ‚osowi ton lekkiego znudzenia.
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- jej nos można zwiastować!
– Szkoda wielka – rzekÅ‚em – że tego wÅ‚aÅ›nie nie raczyÅ‚eÅ› nam byÅ‚ powiedzieć – –
–...
- – Cóż, skoro wiesz, kim jestem, powinieneÅ› też wiedzieć, że nie jestem za dobry w negocjacjach – powiedziaÅ‚ spokojnie Roger i poczuÅ‚...
- – Szczerze mówiÄ…c – powiedziaÅ‚, prostujÄ…c ramiona – jeżeli nam brakuje pół plutonu, podejrzewam, że w innych oddziaÅ‚ach puÅ‚ku jest tak...
- - Wiedziałam, że nie jestem tą jedyną, której nie można się oprzeć - powiedziała Joanna, potrząc na portret Bobbie w wykonaniu Dce*a Mazzarda, który Bobbie...
- - Nie znoszę, jak ktoś siada w moim fotelu - powiedział Han, kiedy Leia weszła do kabiny i usiadła w fotelu drugiego pilota...
- – Jestem pewien, że wszyscy tu jesteÅ›my przyjaciółmi, Pedi – powiedziaÅ‚ książę, kÅ‚adÄ…c rÄ™kÄ™ na jej plecach, kiedy go mijaÅ‚a...
- - Cóż, nie o to nam chodziło, kiedy odsłoniliśmy przed tobą nasz sekret, młody cudzoziemcze - powiedział Shin'a'in czystym, lekko szorstkim tenorem, który...
- - Powiedział, że jest ci potrzebne? Ha, ha!- Co cię tak rozbawiło?- Przepraszam...
- – Już ich nie widać – powiedziaÅ‚ znajomy gÅ‚os, nieco przytÅ‚umiony, jakby mówiÄ…cy miaÅ‚ peÅ‚ne usta...
- który decydowa³ o takiej — mo¿na by powiedzieæ — pannegatywnej postawie,by³a obawa przed silnymi, przykrymi prze¿yciami, wywo³anymi sam¹ myœl¹o istnieniu...
|
|