- Poza tobą oczywiście.
- Oczywiście.
Han majstrował przy pokrętłach regulacji fotela.
- Wiesz, jakie to denerwujące, kiedy masz wszystko idealnie ustawione, a ktoś przyjdzie i ci wszystko pozmienia.
- Życie bywa ciężkie - stwierdziła Leia.
Spojrzał na nią z ukosa, po czym wskazał ruchem głowy tablicę przyrządów.
- Gotowi do startu?
- Gotowi.
Han włączył repulsory i poderwał statek do góry, zostawiając w dole kurczący się port kosmiczny.
- Gdzie Allana?
- Pokazuje naszym pasażerom swoje ulubione zabawki. - Leia obejrzała się przez ramię. - Ufasz im?
Han zerknął na nią.
- Ty najwyraźniej nie.
Leia wyjrzała przez iluminator. Niebieskie niebo nad Vaced ciemniało, w miarę jak statek wznosił się coraz wyżej, i wkrótce zaczęły się pojawiać gwiazdy.
- Nie potrafię nic powiedzieć o Magu poza tym, że sprawia wrażenie, jakby czuł się nieswojo.
Ale w Quipie coś mi nie pasuje.
- Jego opowieść nie brzmiała wiarygodnie?
- Wręcz przeciwnie. Wszystko, co mówił, wydawało mi się prawdą, nawet kiedy wspominał o Bailu. Miałam silne poczucie, że naprawdę go znał.
- Obaj należeli do Sojuszu w jego początkowej fazie. Mogli się spotkać albo mieć jakieś kontakty. Właściwie to właśnie powiedział.
- I to też wyczułam. Ale to nie wszystko. Kiedy mówił o tym, jak zakochał się w „Sokole", czułam emocje w jego słowach. Kiedy jednak zaczął opowiadać o misji na Bilbringi i swojej zmianie decyzji, wyczułam, że pominął jakiś ważny szczegół.
- Nie było tak, jak to przedstawił?
- Nie jestem pewna. Po prostu nie czułam w nim wyrzutów sumienia. Było mu przykro z powodu tego, co się stało, ale sprawiał wrażenie, jakby dystansował się od tamtych wydarzeń. Albo jakby opowiadał nie swoją historię.
- Dystansowanie się jest zrozumiałe. Minęło ponad pięćdziesiąt lat. Gdybym ja komuś opowiadał
o tym, co robiłem w tym czasie na Ilezji, mogłoby to brzmieć tak, jakbym nie czuł żalu, chociaż czuję.
Leia westchnęła.
- Masz rację. Może jestem przesadnie podejrzliwa z powodu tego, co stało się na Tarisie.
- A teraz jeszcze ci dwaj, którzy próbowali ukraść „Sokoła".
- Niepokoi mnie to, że Lestra Oxic od razu się zjawił, żeby zająć się tą sprawą.
- Gdzieś już słyszałem to nazwisko.
Leia odwróciła się w fotelu w jego stronę.
- Znam go właściwie całe życie. Reprezentował wielu tak zwanych lojalistów w latach poprzedzających Wojny Klonów.
Han się skrzywił.
- Żartujesz. Nie wygląda na tyle lat. Najpierw Quip Fargil, teraz Lestra Oxic... Co ja robię nie tak?
Leia się roześmiała.
- Lestra jest jedną z osób, które utrzymują Aurorę, i to nie tylko jako sponsor. Przylatywał
czasem na Alderaana, kiedy dorastałam. Często prowadzili z Bailem poufne rozmowy. Bail go szanował, ponieważ Lestra cały czas utrzymywał stosunki z przeciwnikami Palpatine'a i udzielał
im pomocy prawnej, mimo że zagrażało to jego karierze i życiu. Ale żeby Lestra reprezentował
dwóch złodziei statków na Vaced...
- Może robi to dla dobra publicznego?
- Tak samo dobre wytłumaczenie jak każde inne. Wiesz, że reprezentował Colicoidów w tym niedawnym procesie?
- I przegrał. Może więc bierze każdą sprawę, jaka mu się trafi.
Leia wyśmiała ten pomysł.
- Jest bogaty ponad wszelkie wyobrażenie, nawet twoje. Podobno ma jedną z największych kolekcji pamiątek z Coruscant z okresu Republiki.
Han się nad tym zastanowił.
- Myślisz, że mógł wynająć tych złodziei, żeby dodać „Sokoła" do swojej kolekcji?
- Nie wykluczałabym tego.
Zanim Han zdążył odpowiedzieć, usłyszał za plecami głos:
- Proszę o pozwolenie na wejście do kabiny, kapitanie.
Han zobaczył Maga stojącego przy włazie i zaprosił go gestem do środka.
- Siadaj.
Półkula Vaced wisiała w iluminatorze, a niewielki księżyc planety schowany był w cieniu.
- Pański statek jest jeszcze bardziej niesamowity, niż myślałem - powiedział Poste. - Quip dużo mi o nim opowiadał, ale naprawdę nie sądziłem, że stuletni statek może tak dobrze wyglądać.
- Stutrzyletni - poprawił Han. - Quip często się chwali tym, że wymyślił mu nazwę?
- Quip? Nigdy. Tylko parę osób na całym Vaced zna go jako Quipa, a nie Veca, i nawet oni nie wiedzą, że był kiedyś właścicielem „Sokoła". Poza tym czuje się dość podle z powodu tego, co zrobił, więc nie lubi o tym opowiadać. Ciągle się boi, że jakiś dawny członek Sojuszu Rebeliantów go wytropi. Zdziwiłem się, że zgodził się z wami spotkać.
- Kiedy ukrywa się taką historię, to prędzej czy później trzeba ją z siebie wyrzucić.
- Quip mówił, że „Sokół" ma hipernapęd klasy zero-pięć.
- Zgadza się. Z generatorem Isu-Sim serii cztery-zero-jeden.
- Niesamowite - westchnął Poste. - Jakie źródło zasilania?
- Quadex.
- A napęd podświetlny?
- Para silników Giordyne SRB-cztery-dwa. Zmodyfikowanych oczywiście.
- Osłony?
- Generator Torplex z zastojnikiem Novaldex.
Poste zagwizdał z podziwem.
- Marzę o tym, żeby mnie pan oprowadził, zanim wysadzicie nas na Toprawie.
- Możemy to zrobić teraz - odparł Han. - Jak tylko skoczymy w nadświetlną, włączę autopilota. -
Odwrócił się od komputera nawigacyjnego i spojrzał na Leię. - Chyba że ty chcesz przejąć stery.
Leia pokręciła głową.
- Obiecałam Amelii, że pomogę jej przygotować przekąski.
- Proszę nie robić sobie kłopotu z naszego powodu - powiedział Poste.
Leia odpięła pasy.
- To żaden kłopot. Nie możemy przecież zostawić Threepio samego z tym wszystkim.
Han sprawdził współrzędne podane przez komputer Rubicon.
- Gotowe. Zaczniemy od silników podświetlnych.
Gwiazdy w iluminatorze zamieniły się w smugi.
ROZDZIAŁ 29



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  - Nie znoszę, jak ktoś siada w moim fotelu - powiedział Han, kiedy Leia weszła do kabiny i usiadła w fotelu drugiego pilota...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.