Badani oczekujący przyszłego spotkania z partnerem nie zmienili
swojej początkowej o nim opinii. Jednakże badani przekonani, że
go już nie zobaczą, sami zaczęli o partnerze myśleć w bardziej ne-
gatywny sposób. Tak więc nie dość, że skrzywdzili nieznajomego,
to jeszcze zaczęli o nim gorzej myśleć. Działo się tak jednak tylko
wtedy, gdy badanych wprowadzono w przekonanie, że wygłoszenie
krzywdzącej opinii było ich własną decyzją (badani, którym wygło-
szenie opinii nakazano, nie czuli się osobiście odpowiedzialni ani
za wyrządzoną niesprawiedliwość, ani za konieczność przywróce-
nia sprawiedliwości).
Nie mogąc odrobić wyrządzonej innym szkody, za którą sami
jesteśmy odpowiedzialni, przywracamy więc „sprawiedliwość" my-
śląc o tych innych w taki sposób, jakby na tę szkodę w istocie
zasługiwali. Zaprawdę rację miał Tacyt, twierdząc, że w naturze
ludzkiej leży nienawiść do tych, których się skrzywdziło!
Sprawiedliwość w związku dwojga ludzi
Czy jednak zasady sprawiedliwej wymiany naprawdę dotyczą
bliskich związków między ludźmi? Przecież miłość nie jest transak-
cją rynkową, gdzie liczy się jedynie bezduszne bilansowanie strat
1 zysków, gdzie za każde otrzymane dobro trzeba zwrócić jego rów-
nowartość, a niespłacenie długu prowadzi do katastrofy tym więk-
szej, im dłużej była odwlekana. Przecież gdy kogoś kochamy, przed-
kładamy jego dobro ponad własne, pełni poświęcenia pragniemy
służyć mu pomocą i wsparciem nie dlatego, że liczymy na wza-
jemność, lecz dlatego, że zależy nam bezinteresownie na szczęściu
126 PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
ukochanej osoby. Przecież ty jej szczęście jest naszą największą
nagrodą!
To wszystko prawda - taki sposób myślenia i działania świad-
czy o miłości, a bez niego miłości po prostu nie ma. Równie praw-
dziwe jest jednak to, że bezinteresowność, altruizm, poświęcenie
własnych pragnień i przedkładanie dobra partnera nad dobro wła-
sne trwać mogą jedynie pod warunkiem ich odwzajemniania przez
partnera. Nasze liczenie na wzajemność prawie nigdy nie jest świa-
domym warunkiem miłości. Jednakże milczące oczekiwanie, że
partner odpłaci nam dobrem prędzej czy później, w tej czy innej
postaci, o której zadecyduje on i życie, stanowi zupełnie oczywi-
stą przesłankę miłości. Kochając zakładamy przecież, że partner
będzie o nas dbał, tak jak my o niego dbamy. Nasze stwierdze-
nie braku wzajemności prawie zawsze jest świadomym wnioskiem,
jaki wyciągamy, gdy miłość się kończy bądź jest w opałach. Nie
ma przy tym specjalnego znaczenia, czyśmy wprost umawiali się
z partnerem co do wzajemności, czy nie (przeważnie nie). Pogwał-
cenie reguły wzajemności jest złamaniem kontraktu i budzi gniew,
poczucie krzywdy, depresję iub wycofanie się, niezależnie od tego,
czy kontrakt był kiedykolwiek otwarcie zawarty, czy też jedynie, by
tak rzec, był zrozumiały sam przez się (Sager, 1976).
Teoria sprawiedliwości pozwala więc przewidywać, że związki
oparte na sprawiedliwej wymianie dóbr mają większą szansę na
przekształcenie się w związki intymne i trwałe, a ich uczestnicy
bardziej są ze związku zadowoleni niż uczestnicy związku niespra-
wiedliwego.
Szereg badań podsumowanych przez Hatficld i współpracow-
ników (1985), a dotyczących nierzadko setek par, potwierdza te
oczekiwania. Przede wszystkim pary dobierają się w taki sposób,
że wybitna zaleta jednego z partnerów jest wyrównywana dobrem
oferowanym przez drugiego z partnerów, a układ sil w związku
zależy od ilości wnoszonych dóbr. Piękne kobiety uzyskują lepiej
wykształconych i lepiej zarabiających mężów niż kobiety brzydkie.
Żony mężów, którzy zarabiają dużo, częściej uważają, że to mężo-
wie powinni mieć więcej do powiedzenia w ich związku, podczas
gdy żony mężów zarabiających gorzej są tu za równouprawnieniem.
Im wyższe dochody żon, tym więcej mają one w swoich związkach
do powiedzenia, a mężczyzna tracący pracę wskutek bezrobocia
często traci też autorytet we własnej rodzinie.
ZWIĄZEK KOMPLETNY 127
Pary spostrzegające swój związek jako sprawiedliwy bardziej
są z niego zadowolone niż pary spostrzegające go jako taki, w któ-
rym jedno z partnerów wnosi nadwyżkę wysiłku i starań, drugie
zaś otrzymuje więcej, niż wnosi. Los nagrodzonego ponad miarę
Kopciuszka jest przy tym niewiele bardziej godny pozazdroszczenia
od losu popełniającego mezalians Królewicza. Podczas gdy partne-
rzy otrzymujący niesprawiedliwie mało czują oczywiście pretensję
i gniew, partnerzy otrzymujący niesprawiedliwie dużo mogą być nę-
kani poczuciem winy i obawą o przyszłe losy związku. Niesprawie-
dliwy nadmiar łatwiej jest znosić od niesprawiedliwego niedoboru
(ludzie łatwiej zdają się przystosowywać do tego pierwszego), choć
w kilku badaniach stwierdzono, że prawda ta dotyczy szczegól-
nie mężczyzn. Kobiety gorzej znoszą niesprawiedliwy nadmiar. Być
może dlatego, źe z oczywistych względów nadmiar dóbr otrzymy-
wanych od partnera jest trudniej zauważyć od niedoboru, a kobiety
charakteryzują się większą wrażliwością społeczną, większym stop-
niem koncentracji na swoich związkach z innymi ludźmi, a także
większą niż mężczyźni skłonnością do widzenia własnych zacho-



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  po wygłoszeniu „podstawionej" przez badaczy opinii na jej temat...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.