Kto i dlaczego wybrał taki kryptonim, Vicary nie wiedział. Dowodzenie nią z ciasnego pokoiku przy St James's Street byłoby zbyt skom­plikowane, więc Vicary wybrał sobie na kwaterę szacowny dom na West Halkin Street. W salonie urządzono punkt dowodzenia z dodatkowymi telefonami, zestawem do podsłuchu i olbrzymią mapą Londynu na ścianie. Bibliotekę na górze przerobiono na gabinet Vicary'ego i Harry'ego. Dom miał tylne wejście dla obserwatorów i solidnie zaopatrzoną spiżarnię. Maszynistki zgło­siły się do gotowania i gdy Vicary zjawił się wczesnym wieczorem w swojej nowej kwaterze, uderzył go zapach pieczonego tosta z bekonem i gulaszu jagnięcego pyrkoczącego na ogniu.
Obserwator zaprowadził go na górę do biblioteki. W kominku płonął ogień. Powietrze było suche i ciepłe. Vicary wyplątał się z przemoczonego płaszcza, powiesił go na wieszaku, a wieszak na haku na drzwiach. Któraś z dziewcząt zostawiła dla niego pełny imbryk. Nalał sobie herbaty. Padał z nóg. Po przesłuchaniu Jordana spał krótko; nadzieje, że zdrzemnie się w drodze powrotnej, rozwiał Boothby, który zaproponował, żeby wrócili jednym samo­chodem i pogawędzili.
Całkowitą kontrolę nad operacją Kettledrum sprawował Booth­by. Vicary'emu zlecono pilnowanie Jordana, odpowiadał też za obserwację Catherine Blake. Równocześnie miał spróbować zna­leźć pozostałych agentów siatki i odkryć, w jaki sposób kontaktują się z Berlinem. Boothby przyjął funkcję łącznika z Komitetem Dwadzieścia, międzywydziałową grupą, kontrolującą całą działal­ność i siatkę podwójnych agentów. Nazwa wzięła się stąd, że takich agentów oznaczano podwójnym X, które można odczytać też jako rzymską dwudziestkę. Boothby wraz z komitetem miał przygotowywać specjalnie opracowane dokumenty do teczki Jor­dana i skoordynować operację Kettledrum z działalnością siatki podwójnych szpiegów oraz operacją Bodyguard. Vicary nie pytał, jakie mylące informacje znajdą się w teczce Jordana, a Boothby go nie poinformował. Profesor wiedział, co to oznacza. Odkrył istnienie nowej niemieckiej siatki szpiegowskiej i odnalazł Jordana, źródło przecieku. Teraz jednak zepchnięto go na drugi plan. Boothby objął pełne dowodzenie.
— Niezła chatka — odezwał się Harry, wchodząc do pokoju. Nalał sobie herbaty i stanął tyłem do kominka, żeby ogrzać ple­cy. — Gdzie jest Jordan?
— Na górze. Śpi.
— Skończony głupek — stwierdził Harry przyciszonym głosem.
— Nie zapominaj, że od tej pory my odpowiadamy za tego skończonego głupka. Co znalazłeś?
— Odciski palców.
— Co?
— Odciski palców. Świeże odciski palców, bynajmniej nie należące do Petera Jordana, w środku sejfu. Na biurku. Na sejfie. Jordan twierdzi, że zabronił sprzątaczce ruszać gabinetu. Należy więc założyć, że owe odciski zostawiła Catherine Blake.
Vicary wolno pokręcił głową.
— Już wyszykowaliśmy mieszkanie Jordana — ciągnął Har­ry. — Tak je nafaszerowaliśmy mikrofonami, że usłyszysz pierdzącą mysz. Eksmitowaliśmy rodzinę z naprzeciwka i przyszyko­waliśmy tam sobie punkt obserwacyjny. Widok idealny. Każdy, kto się zbliży do domu, będzie miał fotkę.
— A co z Catherine Blake?
— Na podstawie numeru telefonu znaleźliśmy adres na Earl's Court. Przejęliśmy mieszkanie w budynku vis— ŕ— vis.
— Dobra robota, Harry.
Harry przez dłuższą chwilę przypatrywał się zwierzchnikowi.
— Nie obraź się, Alfredzie, ale wyglądasz koszmarnie.
— Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałem. Co cię trzyma na nogach?
— Kilka benzedryn i niezliczone ilości herbaty.
— Przekąszę coś, a potem spróbuję zasnąć. A co z tobą?
— Cóż, wieczór mam już zajęty.
— Grace Clarendon?
— Zaprosiła mnie na kolację. Pomyślałem, że skorzystam z okazji. Podejrzewam, że w ciągu najbliższych paru tygodni nie będziemy mieli dużo wolnego czasu. Vicary wstał i nalał sobie znów herbaty.
— Harry, nie chciałbym wykorzystywać twojego związku z Grace, ale zastanawiałem się, czy nie mógłbym jej poprosić o przysługę. Chciałbym, żeby dyskretnie sprawdziła w archiwum parę nazwisk i zobaczyła, co z tego wyniknie.
— Poproszę ją. O jakie nazwiska ci chodzi?
Vicary wziął filiżankę, podszedł do kominka i stanął obok Harry'ego.
— Peter Jordan, Walker Hardegen i coś lub ktoś ukrywający się pod nazwiskiem Brum.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  RozdziaÅ‚ dziewiÄ…tyLondynOperacjÄ™ pospiesznie ochrzczono Kettledrum — KocioÅ‚...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.