|
- Wie pan, raz szed³em w Wigiliê przez cmentarz wiejski, taki ma³y, i w œwie¿o ukopanym grobie us³ysza³em jakby pukanie...
Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości. |
.. Krawcy przerwali rozmowê. Z przymierzalni przyszli œpiewacy i Sowa. - Puka³o i puka³o ze trzy razy - mówi³ Romek, jeszcze nie orientuj¹c siê, ¿e tyle osób go s³ucha. - Odskoczy³em, to przesta³o pukaæ. Podszed³em, i znowu. Myœla³em, co zrobiæ, nachyli³em siê nad grobem i przesta³o. No i wreszcie tak posta³em i poszed³em sobie. - A czemu? Czemu pan poszed³? - spyta³ Bazyli. Teraz dopiero Romek spostrzeg³, ¿e wszyscy na niego patrz¹. Speszy³ siê. Bazyli poczêstowa³ go papierosem - zapali pan? - No bo jakbym œci¹gn¹³ ch³opów, albo rodzinê w Wigiliê, do œwie¿ego grobu, ¿e coœ puka... - Romkowi ju¿ to opowiadanie nie sz³o tak dobrze jak przedtem i zapali³ papierosa - odkopaliby, nie? odkopaliby... - Romek siê zaci¹gn¹³ - odkopaliby, a w œrodku mo¿e by³by normalny trup. Bo mo¿e coœ innego puka³o, kto mo¿e wiedzieæ? - A jak tam by³ ¿ywy cz³owiek? - Bazyli pochyli³ siê ni¿ej. W tym momencie papieros wybuchn¹³ i Romek zosta³ ze swoj¹ w¹tpliwoœci¹ i poczernion¹ twarz¹ wœród chóralnego œmiechu krawców. Œmieli siê wszyscy, a niektórym a¿ ³zy sp³ywa³y z oczu. Krojczy wali³ siê po udach, Bazyli powtarza³ - Mia³em go dla kogo innego, najlepsze, ¿e mia³em go dla kogo innego. Sowa nie œmia³ siê. Mia³ zaciêt¹ twarz, zaczeka³ a¿ œmiech ucichnie i powiedzia³ g³oœno: - A zna pan Krupê? Uznano to za towarzysk¹ niezrêcznoœæ, we wzroku rozbawionych krawców i œpiewaków widaæ by³o przyganê, ale Sowa by³ spokojny. - Te¿ niekiepski dowcip, co? Romek z Sow¹ przysiedli na parapecie, w d³ugim korytarzu. Patrzyli w stronê æwicz¹cych tancerek, widocznych w oknach po drugiej stronie dziedziñca. Muzyki nie by³o tu s³ychaæ i tancerki delikatnie, lekko, znika³y w przerwach miêdzy oknami, to znów pojawia³y siê, wyraŸnie widoczne w ciszy. - I co, jak ci siê podoba? - spyta³ Sowa. - Fajnie! - Romek spojrza³ na przyjaciela i zorientowa³ siê, ¿e pyta nie tylko o tancerki. - Wiesz, chcia³bym kiedyœ zobaczyæ próbê... opery. - Mia³eœ fart, ¿e nie skoñczy³eœ tej szko³y. A próbê ci za³atwiê... - Dlaczego mia³em fart? - zdziwi³ siê Romek. - K³adli nam do g³owy - historiê sztuki, malarstwo... Sztuka! Rozbudzili ambicje w ludziach, a tu zbijasz podesty, zszywasz fraki, czarn¹ robotê robisz... Romek nie by³ pewien, czy rozumie. - Mo¿e i lepiej - powiedzia³ Sowa i opuœci³ wzrok. - Spokojnie poszerzasz spodnie, przerabiasz marynarki panom artystom... Jak tu przyszed³em, te¿ mi siê cholernie to podoba³o, a najbardziej, ¿e ludzie teatru, artyœci rozmawiaj¹ o takich prostych rzeczach jak my. Kto ile tam zap³aci³ za telewizor, za raty, za samochód... Trzeba by³o trzech lat, ¿ebym siê zorientowa³: oni o niczym innym w ogóle nie mówi¹. My w szkole wiêcej rozmawialiœmy o sztuce, ni¿ tu siê mówi... - A czy to w ogóle jest? - Co, czy jest?... - No, ta sztuka... - z trudem powiedzia³ Romek. - No jasne, ¿e jest... - Sowa uœmiechn¹³ siê i spojrza³ na niego. Tancerki po przeciwnej stronie chyba skoñczy³y, bo nagle opuœci³y rêce i zupe³nie innym, zwyk³ym krokiem odesz³y od okien w g³¹b sali. Dziewczyna w spodniach, z wysoko upiêtymi w³osami wprowadzi³a Romka korytarzem za kulisy. Skoñczy³a siê muzyka i choreograf og³osi³ chwilê przerwy. Tancerze stali z luŸno zwieszonymi rêkami, z ciemnymi plamami potu na trykotach. - Stary, jak bierzesz kroki, trzymaj¿e krzy¿. W ensemblee szczególnie... - powiedzia³ choreograf w przelocie. Tancerz z trudem podniós³ g³owê. - Nie wytrzymujê tego - sapa³ - kondycyjnie... Nie wytrzymujê... - No to przejdŸmy trzy, cztery razy i wtedy lecimy... Romek cicho wspi¹³ siê po metalowej drabinie na rampê. By³ ju¿ bardzo wysoko, opar³ siê na drewnianej barierze i spojrza³ w dó³. - Tylko nie pluj - powiedzia³a dziewczyna i posz³a. Na dole zagra³a muzyka i tancerze znowu znaleŸli siê na scenie. By³a to jedna z pierwszych prób, jeszcze ba³agan. Choreograf krzycza³, kaza³ po dziesiêæ razy powtarzaæ jedno pas, muzyka milk³a i startowa³a w rytm jego krzyków. Ca³y ten ruch z góry wydawa³ siê bez kompozycji, logiki i sensu. Ale nawet st¹d widaæ by³o, ¿e na scenie coœ powstaje, coœ siê tworzy. Romek przygl¹da³ siê z wytrzeszczonymi oczyma. Dwaj tancerze w chwili przerwy wbiegli na górê na ni¿szy pomost i jeden z nich odci¹gn¹³ elektryka od ustawianego reflektora.
- Pomodliłem się do każdego boga jaki istniał bym był w wstanie wkurzyć tę kobietę do granic możliwości.
- d) zjawiska dŸwiêkowe wywo³ywane przez aparat g³osowyAparat g³osowy mo¿e emitowaæ najró¿niejsze zjawiska dŸwiêkowe, od wielotonu harmonicznego (samog³oska)...
- {JUGURTHA_TITLE}Jugurta{JUGURTHA_DESCR}Numidia przez wiele stuleci byBa królestwem zale|nym od Kartaginy, a jej granice w przybli|eniu pokrywaBy si z granicami obecnej Algierii
- Program wygenerowany przez kreatora będzie wyglądał bardzo podobnie do programu EZWP, jednak nie będzie dysponował żadnymi opcjami umożliwiającym stosowanie...
- Znaki w Amerykańskim Języku Znaków (ASL - "American Sign Language"), w języku znaków używanych przez głuchych w Stanach Zjednoczonych do potocznych...
- a) róŜnych liczb czterocyfrowych?
b) liczb czterocyfrowych podzielnych przez 25?
a) W przeciwieństwie do poprzedniego przykładu tworzone liczby są...
- Kościołowi rzymskiemu i Innocentemu IV w [postaci] piątej części dochodów
swego kleru z kościołów i beneficjów przez okres trzyletni (połowa bowiem...
- Siostro, bracia pomszczeni, widzisz dzielne ramie, Które przeciwnych losów natarczywość łamie,
Przez które Alba wiecznie hołduje Rzymowi,
Ten...
- Tymczasem, jeszcze pod panowaniem tureckim, w Iraku mia³y miejsce powstania i walki niepodleg³oœciowe miejscowej ludnoœci, kierowane przez przywódców plemiennych...
- Rozmyślał długo i głęboko, na zakończenie zaś tych rozmyślań wysłał przez Newmana list adresowany do pana Squeersa w gospodzie Pod Głową Saracena...
- - Jesteś przez to szczęśliwsza?- Szlag mnie trafia!- To po co pytasz?- Bo wydaje mi się, że cały należy do mnie, że muszę znać jego uczucia i fantazje...
|
|